Gdy rozpoczął się sezon grzewczy, nie miałam dość pieniędzy aby opłacić wszystkie rachunki. Długo myślałam co tu zrobić, aż odważyłam się zadzwonić do syna i poprosić go o pożyczkę. Wszystko wliczyłam i nie wzięłam ani grosza więcej. Syn od razu zgodził się mi pomóc, jednak kiedy poszłam tydzień później go odwiedzić, synowa wywołała spór…

Pół roku temu przeszłam na emeryturę. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, ponieważ przez całe życie ciężko pracowałam, a teraz mogę w końcu odpocząć od pracy. Z drugiej strony, mam bardzo małą emeryturę. No cóż, każdy wie, że emerytury są niewysokie…

Miesięcznie dostaję marne grosze, ale nie o tym chciałam powiedzieć. Mam nieco inny problem. Faktem jest, że wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego bardzo brakowało mi pieniędzy. Rachunki są duże, ceny produktów są wysokie i stale rosną, a do tego kupuję leki, ponieważ zdrowie zaczęło również szwankować. Starałam się wytrzymać jak najdłużej, ale było mi naprawdę ciężko. Sama nie jestem w stanie poradzić sobie finansowo ze wszystkimi wydatkami.

Bez względu na to, jak bardzo czułam się niekomfortowo, postanowiłam zwrócić się o pomoc do jednego z synów. Wiem, że ma własną rodzinę na utrzymaniu, ale nie mogłam dłużej żyć w ten sposób i odmawiać sobie wszystkiego. Nie miałam kogo poprosić o pomoc. W końcu odważyłam się i zadzwoniłam do niego.

Mój syn był dobrym i troskliwym człowiekiem. Sam wielokrotnie proponował mi pomoc, jednak zawsze odmawiałam. Jakoś się wykręcałam, ponieważ była to dla mnie krępująca sytuacja. Nie mogłam dłużej tak żyć i musiałam w końcu poprosić o pieniądze. Szczerze przyznaję, że nie chciałam tego robić, ale nie miałam też innego wyboru. Tak jak się spodziewałam, syn od razu zgodził się mi pomóc. Był dobrze wychowany. Wcześniej wyliczyłam kwotę, której potrzebowałam i nie wzięłam od niego ani grosza więcej. Wiedziałam, że sam musi utrzymać swoją rodzinę. Poprosiłam tylko o pieniądze na częściowe opłacenie mediów, resztę starałam się sama opłacić. Nie mogłam przecież żyć stale za jego pieniądze.

Kilka dni po tym, jak syn pożyczył mi pieniądze, w naszej rodzinie rozpoczął się niemały spór. Synowa nie była zadowolona z tego, że jej mąż dał mi pieniądze. Gdy dowiedziała się o tym, zaczęły się prawdziwe nieporozumienia. Gdy przyszłam do nich, czekała na mnie lawina oburzenia. Szczerze mówiąc, byłam tym tak zaskoczona, że nie mogłam znaleźć słów, które mogłyby to wyrazić. Zawsze wiedziałam, że synowa jest pewną siebie osobą, ale nie myślałam, że jest tak zadziorna. Krzyczała po mnie i kierowała w moją stronę kolejne osądy. Twierdziła, że prosząc syna o pieniądze, odbieram wnukom ostatni grosz.

Serce mnie bolało, kiedy słuchałam tych okropnych rzeczy. Kiedy tylko sobie o tym przypomnę, nie mogę powstrzymać łez. Nie wiedziałam wtedy co powiedzieć i po prostu wyszłam z ich mieszkania. Syn był wówczas w pracy i nie słyszał naszej rozmowy. Nigdy wcześniej nie czułam się tak jak wtedy. Poprosiłam własnego syna o pieniądze, a nie obcych ludzi. Zwłaszcza, że to syn pracuje i zarabia na potrzeby rodziny, a synowa siedzi w domu. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji? Jak rozwiązać ten spór? Powinnam zwrócić pieniądze synowi i wciąż żyć odmawiając sobie wszystkiego? Nawet nie mam pieniędzy, aby je oddać…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *