Anna Wibig na co dzień spełnia się jako fotografka narodzin. Przygodę z tworzeniem reportaży z porodów rozpoczęła 5 lat temu. Dziś może pochwalić się ogromnym zaufaniem, którym darzą ją świeżo upieczeni rodzice. Ekspertka pomaga uwiecznić piękne chwile z pierwszych godzin życia dziecka. Dlaczego jej obecność na sali porodowej jest dla ciężarnych aż tak istotna?
Fotografia narodzin dziecka – potrzeba ciężarnych kobiet
Anna Wibig zajmuje się fotografią dokumentalną. Na zrobionych przez nią zdjęciach z porodów na próżno szukać wyidealizowanych, estetycznych kadrów. Piękno dzieł artystki tkwi w prawdzie, naturalności, emocjach i uchwyconej w obiektywie aparatu miłości rodziców do nowo narodzonego dziecka.
– Spotykam się wcześniej i pytam kobietę, jak sobie to wyobraża. Oglądamy wspólnie zdjęcia z mojego portfolio, różne – takie fizjologiczne, czasem takie bardziej pokazujące ból – opowiada o swojej pracy artystka.
Na pytanie, dlaczego ciężarne decydują się na jej obecność podczas porodu, wymieniła dwie główne pobudki, którymi kierują się klientek.
– Kobiety mają potrzebę zobaczenia siebie w tej sytuacji wyjątkowej. Po czasie nie masz szansy zobaczyć siebie samej z boku i to jest na pewno jedna z takich motywacji, żeby czerpać siłę z tych zdjęć, bo jak często masz okazję zobaczyć, jak bardzo jesteś dzielna? Druga to na pewno chęć zapamiętania najpiękniejszej chwili w życiu, bo gdy się matkę pyta, co było największym, najpiękniejszym przeżyciem, to bardzo dużo kobiet mówi właśnie – narodziny dziecka. Skoro fotografujemy śluby, urodziny, różne jubileusze, to dlaczego nie tę chwilę? – pyta retorycznie goszcząca w Dzień Dobry TVN Anna Wibig.
Przekroczenie barier intymności podczas fotografowania porodów
Podobne zdanie na temat sensu tworzenia reportaży z narodzin dziecka ma klientka Anny Wibig – dziennikarka radiowa i mama 3 dzieci Zuzanna Łapińska. Gościni Dzień Dobry TVN przyznała, że każda kobieta decydująca się na obecność fotografa podczas porodu musi liczyć się z lekkim odarciem się z prywatności i intymności.
– Oglądałam zdjęcia Ani, więc widziałam, że nie jest to tylko ból i fizjologia, ale też emocje. Na tym bazują zdjęcia Ani i to jest w nich najpiękniejsze. Zależało nam, żeby pokazać właśnie emocje i różne etapy tego porodu. Byłam w stanie sfotografować naprawdę dużo, natomiast co z tego wybiorę i pokażę rodzinie czy co pokażę mężowi, czy co sama będę chciała zobaczyć, to ustalam później z fotografką – zaznaczyła Zuzanna Łapińska.
Dziennikarka dodała, że musiała przekonać męża do pomysłu uwiecznienia w kadrach trzeciego porodu. – Mężczyzna ma zazwyczaj wątpliwości co do potrzeby takich zdjęć, bo na co to komu i dlaczego mamy takie coś aranżować, skoro dwa porody wydarzyły się w normalny sposób – stwierdziła kobieta. Zuzanna Łapińska zapewniła jednak, że nie żałuje podjętej decyzji i jest zadowolona z efektu współpracy z fotografką.