– Wydawałoby się, że na próżno przyszłam do ciebie…
– Witaj mamusiu! – Widząc teściową na progu, Karol rzucił się na jej szyję. – Co tak długo? Czekaliśmy już na ciebie.
Teściowa zamarła przestraszona w niedźwiedzich ramionach zięcia i pomyślała: „chyba jest pijany”.
– Już, już, puść … – próbowała uwolnić się z jego ciężkich rąk. – Zwariowałeś? Zmiażdżysz mnie!
– Ech…
Karol jednak poluzował uścisk, a teściowa natychmiast zsunęła się z jego łap. Potem cofnęła się, spojrzała na zięcia i zauważyła, że wydaje się, że jest trzeźwy. Ale oczy miał, i tak, jakieś nie takie. Jakieś zbłąkane. I dziwnie radosne. Wcześniej, gdy przyjeżdżała do nich w odwiedziny, Karol robił niezadowoloną minę, a dziś uśmiechał się… chyba coś się stało…
– Gdzie jest Ania? – spytała teściowa
– A jej nie ma… – odpowiedział frywolnie mężczyzna.
– Jak nie? – serce teściowej biło w alarmie. – Gdzie ona jest? Dostała pracę?
– Jaką praca? – zięć się śmiał.
– Gdzie ona jest?
– Zaraz przyjdzie. Karol opamiętał się i chwycił teściową za ramiona, próbując ściągnąć z niej płaszcz. – Rozbieraj się.
– Nie dotykaj mnie! – cofnęła się od niego teściowa. – Gdzie jest moja córka, pytam cię!
– Wkrótce pojawi się nasza gwiazda – powiedział Karol i roześmiał się jakimś dziwnym śmiechem.
Teściowej od śmiechu zrobiło się zimno w duszy. Zięć nigdy wcześniej tak nie mówił o swojej córce. I znowu w sercu wkradła się wątpliwość – może zięć ma kochankę?
– Gdzie ona jest?! – po raz kolejny teściowa zadała swoje pytanie. – Dzwoniłam do niej i mówiłam, że jadę. Dlaczego nie ma jej w domu?
– Nie przejmuj się tym, mamusiu.- Karol zdjął jej płaszcz i powiesił na wieszaku. – Nie ma jej dzisiaj z nami. Jest w restauracji z dziewczynami.
– Z kim? – Teściowa o mało nie podniosła nóg. – Z jakimi dziewczynami?
– Tak z różnymi – machnął ręką Konstanty, po czym wziął teściową pod rękę i zaprowadził ją do kuchni. – Jej koleżanka ma urodziny.
– Jak to? – Teściowa zaczęła się mylić w głowie. – Kiedyś, pamiętam, nie pozwoliłeś jej samej nawet wynieść śmieci. A teraz jest bez ciebie, sama w restauracji?
-Cóż, to było wtedy… – Karol zrobił dumną minę. – Kiedyś byłem głupi. A dziś stałem się inny. Teraz szkoda mi Ani. W końcu niedługo pozostało jej wolnego życia. Więc dzisiaj poszła do restauracji. I słusznie. Niech ostatni raz pójdzie. A ja, jak do mnie zadzwoni, pojadę po nią.
– Co się stało? – Teściowej zakręciło się w głowie i natychmiast wylądowała piątym punktem na pierwszym złapanym krześle. – Dlaczego wyszła po raz ostatni? Co jej zrobiłeś?
Mężczyzna znowu zaśmiał się, tak wesoło, że teściowa na plecach miała gęsią skórkę.
– Nie bój się, mamo. Czasami tak się dzieje. Ale to, że twoja córka uciekła. – Karol stukał czajnikiem, kładąc go na kuchence. – Oczywiście, że będzie nam ciężko. I będzie Tobie ciężko. – Ale jesteś matką, aby w razie potrzeby podstawić swojej córce mocne ramię. Mam nadzieję, że najpierw pomożesz swojemu zięciowi? Nie zostawisz mnie samego?
– Ciebie? Jednego? A Ania? Powiedz, mi… – teściowa chciała krzyczeć, ale nie miała na to siły. – Co się stało z moją kochaną Anią?
– Twoja córka niedługo wróci, nie martw się. – zięć dobrodusznie potargał teściową po ramieniu.
– Nie drocz się ze mną! Zaraz zawału dostanę z tych rozmów!
– Jakiego zawału? Teraz nie możesz tego zrobić. Czy Ania nie powiedziała Ci, że nie możesz teraz umrzeć?
– Dlaczego?- teściowej drżały ręce i nogi.
– Nie ma za czym płakać, mamo. Trzeba się cieszyć!
– Cieszyć się?
– A nie? Ania jest w ciąży! I to będą czworaczki! Nie spodziewałaś się?! My też się nie spodziewaliśmy. Więc, mamusiu, Zaakceptuj myśl, że wkrótce będziesz z nami mieszkać. Bez ciebie nie damy rady…
Kobieta wciąż nie mogła zrozumieć całej tej sytuacji…