– Nie spaliśmy z dzieckiem całą noc, rosną mu teraz mleczaki! – mówi dwudziestosiedmioletnia Aleksandra. – Dopiero rano udało mi się zdrzemnąć, nie minęło 5 minut a mama i mój mąż rozpętali kolejną kłótnię. Nie mam już do nich siły, ciągle się awanturują!
– A co się stało tym razem?
– Wojtek wrócił wczoraj późno z pracy, zjadł obiad i nie umył talerza – zostawił go na stole. Kiedy mama wstała rano i to zobaczyła – krzyczała! Jest przeczulona na tym punkcie – nie możesz iść spać, jeśli kuchnia nie jest posprzątana… A Wojtek też nie milczał.
– Jest Was tutaj dwie kobiety, siedzicie cały dzień w domu, nic nie robicie, czy naprawdę trudno jest umyć jeden talerz po pracującym mężczyźnie? – powiedział, odwrócił się i wyszedł do pracy.
Aleksandra i jej mąż mieszkają teraz z matką – zdecydowali, że tak będzie lepiej na czas spłaty kredytu. Mają mieszkanie, ale niestety nadal muszą spłacać kredyt hipoteczny. Teraz mieszkają tam lokatorzy i udaje się znaczną część raty opłacić z pieniędzy z wynajmu. To jedyna rzecz, która pomaga związać im koniec z końcem.
Gdyby kredyt hipoteczny musiał być spłacany w całości z pensji Wojtka, męża Aleksandry, byłoby im ciężko.
Mama ma dość duży dom, jest wystarczająco miejsca. Ale ich związek przez półtora roku stał się absolutną ruiną. Mama wszędzie wtyka nos, uczy, dyktuje zasady zachowania. Sytuację pogarsza fakt, że matka jest na emeryturze i cały dzień siedzi z córką w domu.
– Może zostaniesz z wnukiem, a ja pójdę do pracy? – pyta ją Aleksandra.
– O nie, nie! – mama nie chce o tym słyszeć. Nie usiedzi z wnukiem ani przez minutę, co najwyżej potrafi mimochodem zbić z nim piątkę.
To trudne dla Aleksandry i podwójnie trudne dla jej męża. Pracuje do późna, ma dość pracy w ponad pełnym wymiarze godzin – i nie wiadomo z jakiego powodu bardziej: czy dlatego, że potrzebne są pieniądze, czy po prostu chce mniej być w domu. Wojtek przekazuje pieniądze, całą swoją pensję rodzinie. Kupują żywność dla wszystkich, w tym dla mamy, artykuły gospodarstwa domowego, płacą też za usługi komunalne.
Ale teściowa nadal uważa, że ma rację i rano rozpętuje skandal, psując tym nastrój na cały dzień.
– Wojtek przyszedł wczoraj późno, zmęczony, a wszyscy wcześniej poszliśmy do naszych pokoi! – mówi Aleksandra. – Zjadł, zostawił wszystko i nie umył. Nawet nie widziałam go, do tego czasu położyłam dziecko i sama próbowałam spać – czułam, że noc nie będzie łatwa. Nie poszłam do kuchni. Cóż, rano moja mama wpadła w złość…
– Ale on też nie milczał?
– Nie. Nazwał ją histeryczką… „Wy dwie kobiety – mówił – zostajecie cały dzień w domu, a nie możecie umyć jednego talerza dla osoby pracującej”. Nie jadł śniadania, przyszedł do naszego pokoju, zaczął się ubierać. Mówię mu: „czy naprawdę trudno było umyć talerz po sobie wczoraj? Wiedziałeś, że rano będzie problem„. I na mnie też krzyczał! Później poszedł do pracy, zatrzasnął drzwi z całej siły i obudził dziecko. To tak denerwujące!
Czy uważasz, że mężczyzna mieszkający ze swoją teściową ma prawo do takich wybryków? Czy w jego słowach jest ziarno prawdy?
A może zięć jest całkowicie bezczelny, powinien milczeć i uśmiechać się? A co z tymi stwierdzeniami o „dwóch kobietach” i całkowicie rażącej niewdzięczności?
Co myślisz?