Tak się złożyło, że mój mąż i ja pojechaliśmy w sobotę do dużego hipermarketu z naszymi mamami.
Z teściową ta podróż została zaplanowana w zeszłym tygodniu. Moja mama zadzwoniła w sobotę rano i poprosiła o zabranie jej do ciotki poza miasto. Wyjaśniłam mamie, że jeśli się uda, to tylko wieczorem.
– Dlaczego? Muszę pojechać tam teraz, a nie wieczorem.
– Mama Antka i ja uzgodniłyśmy kilka dni temu, że pójdziemy do sklepu.
– Och, ja też chcę! Chętnie się z wami wybiorę! – mama się ucieszyła.
Przyjechaliśmy z mężem po jego matkę, a potem po moją. W drodze do hipermarketu mama mówiła bez przerwy. Chwaliła się nowymi nabytkami – złotym pierścieniem i zestawem super noży, które zamówiła przez Internet.
Kiedy dojechaliśmy, wzięliśmy dwa wózki i rozdzieliliśmy się. Ja poszłam z moją mamą, a Antek z teściową.
Mama nie była skromna, brała wszystko co najdroższe, dodatkowo, w ogromnych ilościach. Wrzucała do koszyka drogie ryby, francuskie sery i wina.
– Jesteśmy przy kasie. Zaczekamy na was tutaj. – zadzwonił mąż.
W końcu i my dotarłyśmy do kasy. Mama zaczęła wykładać rzeczy na ladę i dotarło do mnie, że uzbierało się tego o wiele za dużo. Za koszyk mamy kasjerka poprosiła sześćset złotych!
– Ile? – zdziwiła się i zaczęła klaskać po kieszeniach. – Oj, zapomniałam portfela w domu! Córciu, mogłabyś zapłacić, a ja oddam Ci pieniądze?
Spojrzeliśmy na siebie z mężem. Pomachał głową, że jego portfel został w domu. Miałam swój, a w nim kilkaset złotych i kartę kredytową. Zaproponowałam mamie dwieście złotych.
– Zapłać kartą, jeśli nie masz. – odpowiedziała.
– Mamo, ona jest pożyczona, mam ją na wszelki wypadek.
– Więc nią zapłać, nadszedł ten przypadek!
Spojrzałam na zmarszczonego męża. Był zdecydowanie przeciwny użyciu naszej karty kredytowej, gdzie mieliśmy ostatnie oszczędności. Wszyscy byliśmy w niezręcznej sytuacji.
Sytuację rozładowała teściowa, wyciągając swoją kartę bankową:
– Zapłacę, a kiedyś mi oddacie.
– Oczywiście, że wszystko oddam, co do grosza! – uśmiechnęła się mama, zabierając paragon od kasjera.
Kiedy teściowa zakupiła wszystkie wybrane przez siebie produkty, które swoją drogą, również kosztowały niemalże czterysta złotych, pospieszyliśmy w kierunku parkingu, gdzie znajdował się nasz samochód. Cały czas rozmyślałam jak wytłumaczę mężowi, że to my będziemy musieli oddać pieniądze teściowej, ponieważ moja mama nie miała ich zbyt wiele. Na szczęście sytuację tę zauważyła teściowa i postanowiła wziąć moją mamę pod włos:
– Jeźdźmy do Ciebie. Antek pomoże Ci z zakupami. I tak zostawiłaś tam portfel, więc będziesz mogła oddać mi pieniądze.
Twarz mamy natychmiast straciła całe swoje zadowolenie:
– Dlaczego? Sama to zrobię. A pieniądze na następnym spotkaniu oddam, przecież mnie znasz! Jesteś zmęczona, pewnie dzieci chcą wracać do domu…
– Mamy czas, prawda, synu? – teściowa posłała mojej mamie miły uśmiech.
Gdy jechaliśmy do domu mamy, jeszcze kilka razy próbowała uniknąć wizyty w jej mieszkaniu, ale nie wyszło. Mama Antka uśmiechała się grzecznie, ale była wytrwała.
Pod mieszkaniem, moja mama nawet nie pożegnała się ze mną. Zatrzasnęła drzwi samochodu za sobą tak, że prawie podskoczyłam. Teściowa, mąż i mama podążyli w kierunku jej mieszkania.
Mąż i jego mama wrócili z pieniędzmi. Moja matka, jak się okazało, nie wstydząc się nikogo, wyciągnęła banknoty z kieszeni tych ubrań, w których pojechała z nami do sklepu!
Kiedy dotarliśmy do domu teściowej, wyciągnęła z paczki ogromną czekoladę i wręczyła mi ją, mocno przytulając:
– Dziękuję wam dzieciaki za miły wieczór.
Antek zabrał zakupy i odprowadził mamę do domu. Do samochodu wrócił z jeszcze jednym podarunkiem:
– Mama włożyła pięćset złotych do kieszeni. Powiedziała, że to na benzynę. Chciałem jej to oddać, ale nie przyjęła. Powiedziała, że jak nie wezmę, to następnym razem pojedzie taksówką do hipermarketu.
Wieczorem zadzwoniła do mnie mama. Jęczała i przeklinała, że teraz nie ma za co żyć. A jej niewdzięczna córka nie może sobie pozwolić na zakupy dla matki, ponieważ wyszła za mąż za żebraka. Powiedziała, że jeśli nie pożyczę jej natychmiast pieniędzy, stracę ją na zawsze.
Teściowa zaprosiła nas w niedzielę na ciasto, po raz kolejny dziękując za poświęcenie czasu na zabranie jej do sklepu. Dopiero wtedy zauważyłam jak wielki jest kontrast między moją matką, a teściową. Już wiem jak zachowują się prawdziwe matki…