Moja narzeczona Wiktoria i ja bardzo się kochamy. W tej chwili mamy już dwadzieścia lat. Zaprzyjaźniliśmy się od czwartej klasy, a w szóstej byliśmy już parą. Wcześnie też urodził nam się syn.
Oczywiste jest, że nie tego oczekiwali od nas nasi rodzice. Ale stało się, co się stało. Nasz syn nie jest temu winny. Jest dla nas prawdziwym skarbem! Dziś Piotruś ma już trzy lata. Mamy własny dom, więc postanowiłem oświadczyć się mojej Wiktorii.
Na wesele zaproszono około stu osób. Większość z nich to moi krewni z różnych części kraju. Chociaż nie rozmawialiśmy zbyt często, to przy tej okazji grzechem jest się nie spotykać.
Od momentu, gdy poinformowaliśmy wszystkich o zbliżającym się wydarzeniu, moja mama zaczęła nas przekonywać, że lepiej nie zabierać ze sobą Piotrusia na wesele, tylko zostawić go pod opieką niani.
– Powinieneś myśleć o jego zachowaniu, będzie każdemu przeszkadzał. Każdy chce odpocząć i dobrze się bawić.
A opieka nad dzieckiem jest kłopotliwa. Nie dacie rady. Jest jeszcze mały i nic nie rozumie.
Tylko ja i moja przyszła żona uważamy, że nasz syn musi być obecny na tak ważnym wydarzeniu w naszym życiu. Ta chwila nigdy się nie powtórzy. Ciotka, siostra mamy, zgodziła się zaopiekować Piotrusiem podczas uroczystości – podobno nie mamy się czym martwić, cała rodzina będzie spokojna i zrelaksowana.
Tylko moja mama zachowuje się dziwnie, chodzi i narzeka, że Piotruś nie powinien pojawiać się na weselu..
Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, dlaczego nie chciała widzieć swojego wnuka na naszym ślubie i opierała się temu z całych sił. Jak się okazało, moi rodzice postanowili nikomu nie mówić o naszym dziecku z Wiktorią. Teraz nie wiedzą, jak wyjaśnić wszystkim swoim bliskim przyczynę ich zachowania i obecność dużego już wnuka. Wstydzą się, że prawda wyjdzie na jaw podczas ślubu.
Mówi, że będzie to dla niej krępujące – wszyscy będą dyskutować o naszym związku. Niewiele osób decyduje się na dziecko w tak młodym wieku. Zaczną się śmiać. Według mamy, nie ma potrzeby ujawniania tego sekretu.
A ja myślę, że najprawdopodobniej bardziej martwi się tym, że krewni dowiedzą się o oszustwie i przed tym wstydem nie może się ukryć. Od czasu do czasu rozmawiała z kimś z dalekich krewnych, a jednocześnie do niczego się nie przyznawała – tajemnica pokryta ciemnością.
Byłem na nią bardzo zły, a ona była zła na mnie. Nadal przekonuje, że dziecka nie trzeba zabierać. Nie wierzę, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Czuję się bardzo niezręcznie. Jest mi przykro, że postawiła swoje potrzeby nad własnym wnukiem.
Teraz czuję się zakłopotany faktem, że zostaliśmy rodzicami „nielegalnie” i w tajemnicy przed wszystkimi, przez co nie powinno to być pokazywane publicznie. Kilka razy rozmawialiśmy o tej sytuacji z rodzicami, ale moja decyzja pozostaje bez zmian.
Nie wspierają nas najbliżsi ludzie. Moja matka upiera się, że przestanę być jej synem, jeśli nie będę posłuszny. Nigdy nie myślałem, że to mi się przydarzy w życiu.