Jestem mężatką od dwóch lat, a od kilku miesięcy mam córkę. Teściowa cały czas stara się aktywnie uczestniczyć w naszym życiu rodzinnym. Czasami jej udział jest bardzo denerwujący.
Po urodzeniu córki sytuacja jest nie do wytrzymania. Udziela nam rad w rozkazującym tonie. Raz powiedziała, że nic nie wiem o dzieciach, więc postanowiłam poskarżyć się mężowi. Rozmawiał z nią, ale to pomogło tylko na tydzień. Teściowa ostatnio ledwo przekraczając próg naszego mieszkania, od razu pobiegła do dziecka. Nie uważała za konieczne mycie rąk i przestrzeganie podstawowych zasad higieny. Powiedziała, że to moje wynalazki. Jako przykład podała mojego męża, którego wychowała z dala od sterylnych warunków. Kiedy zwróciłam jej uwagę, ona z niezadowoloną miną poszła do łazienki.
Karmienie córki to także koszmar. Teściowa uważa, że może wszędzie wtykać nos:
– Kochana, jak karmisz swoją córkę?
– Daj mi łyżkę, pokażę ci, jak to zrobić dobrze!
Gdy teściowa karmiła córkę, ta nagle zakaszlała. Wyrwałam ją z jej rąk i zaczęłam robić wszystko, co możliwe, aby moja córka odchrząknęła. W rezultacie powstał straszny skandal. Odprowadziłam teściową do drzwi, a ona krzycząc i wrzeszcząc, zaczęła przepychać się w swoim domu. W drodze zadzwoniła do mojego męża i poskarżyła się, że źle ją potraktowałam. Kiedy wrócił z pracy, nie chciał ze mną rozmawiać. Próbowałam mu wszystko wyjaśnić, ale bezskutecznie.
Teraz mamy napiętą sytuację w domu. Jeszcze trochę i dojdzie do rozwodu. Powiedzcie mi, jak mogę rozwiązać tę sytuację? Nie chcę stracić męża, ale nie zamierzam znosić wybryków jego matki.