Kiedy odzyskałam syna, wróciło do mnie szczęście, które kiedyś utraciłam

Julia niedawno skończyła 18 lat, podjęła pracę, ponieważ postanowiła wyprowadzić się z domu rodzinnego i chciała jak najszybciej być samodzielna. W pracy nie szło jej najlepiej, nie radziła sobie nawet z drobiazgami, a co dopiero z poważnymi zadaniami, wyrzucili ją bez zastanowienia.

Tego dnia wracała do domu załamana, a do tego wszystkiego bardzo źle się czuła, podejrzewała, że może być w ciąży, ta myśl ją przerażała, po drodze kupiła test .Od niedawna mieszkała w wynajętym mieszkaniu ze swoim chłopakiem, liczyła na to, że wypłacze przed nim wszystkie żale, a on ją przytuli i pocieszy. Niestety się pomyliła, znalazła swojego ukochanego w ich łóżku z obcą kobietą.
Zapłakana Dziewczyna wybiegła z domu, wiedziała, że nigdy nie chce już tam wracać. Poszła do matki, wyznała jej co się stało, nie mogła się uspokoić, powiedziała jej również, że prawdopodobnie spodziewa się dziecka.

Matka wysłuchała ją bez okazywania współczucia i dała Julii do zrozumienia, żeby nie liczyła na to, że zamieszka z nią i jej partnerem, a szczególnie jak będzie w ciąży. Witek nigdy nie wyobrażał sobie w domu małego, wrzeszczącego dzieciaka.

Następnego dnia rano, zrobiła test, wyszedł pozytywny, z niedowierzaniem patrzyła na dwie kreski, tysiące myśli kołatało się w jej głowie, jak teraz będzie wyglądało jej życie. Wiedziała ,że nie może zostać u matki, nie mogła na nią liczyć.

Całe dziewięć miesięcy przeleciało jak w mgnieniu oka, Julia nocowała u różnych znajomych, czasem spała na ławkach w metrze i na stacjach kolejowych. Brała każdą pracę na pół etatu, jaką mogła znaleźć, aby mieć pieniądze na jedzenie. Zima była najcięższa, jak było miejsce, to spała w noclegowni, raz nawet musiała żebrać pod kościołem, to był koszmar, którego nie zapomni do końca życia.

Pewnego wieczoru, kobieta, która pracowała w obsłudze metra, podeszła do dziewczyny, widząc ją w zaawansowanej ciąży i powiedziała:
– Obserwuje Cię moja droga od dłuższego czasu i z tego co widzę, nie masz gdzie mieszkać, w takim stanie nie możesz tu dłużej zostać. Mieszkam sama z mężem, zapraszam Cię do siebie, weźmiesz ciepłą kąpiel, zjesz z nami kolację i wyśpisz się jak normalny człowiek.

Rano przy śniadaniu Katarzyna, bo tak miała na imię jej wybawczyni, poinformowała Julię, że może zostać u nich do porodu, ale później musi zacząć szukać jakiejś stałej pracy, żeby utrzymać dziecko i wynająć jakieś mieszkanie.

Narodziny miały miejsce w nocy 13 grudnia, chłopiec urodził się bardzo ładny, podobny do swojej mamy. Dziewczyna od razu bardzo go pokochała, ale wiedziała, że nie da sobie rady sama z małym dzieckiem. Po jakimś czasie, od kiedy wróciła ze szpitala do mieszkania małżeństwa, które ją przygarnęło, pomyślała, że musi jakoś poukładać swoje życie, nie wiedziała co ją czeka, nie chciała aby jej maleństwo cierpiało z głodu. Z wielkim bólem w sercu napisała karteczkę: „Synu, kocham Cię i życzę Ci, abyś znalazł troskliwą rodzinę!”. Położyła ją obok łóżeczka dziecka i uciekła.

Nie wiadomo jak potoczyło się później jej życie, gdzie mieszkała, pracowała, może się uczyła?. Nigdy nikomu tego nie powiedziała, to była jej tajemnica.

Wszyscy w stolicy szykowali się do Nowego Roku, witryny sklepowe i okna mieszkań były wszędzie udekorowane girlandami i płatkami śniegu, dzwoneczki słychać było na każdym rogu. Julia wysiadła z samochodu, a breloczek od kluczyka zabrzęczał, czerwony elegancki samochód stał samotnie na pustym parkingu, do firmy zawsze przyjeżdżała pierwsza.

Ochroniarz pospiesznie otworzył przed nią drzwi, kobieta grzecznie skinęła mężczyźnie głową, stuknęła szpilkami o granitową podłogę w korytarzu. Weszła do swojego gabinetu, usiadła przed komputerem, wyjęła dokumenty i automatycznie przerzuciła kolejną kartkę kalendarza biurkowego. Trzynasty, jeszcze kilka lat temu mogłaby wybuchnąć płaczem, ale teraz tylko zaciskała pięści.

– Pani prezes, przyniosłam kawę .
Sekretarka weszła z gorącym napojem, jak zawsze o dziewiątej rano.

– Ma pani dzisiaj gościa, ale poprosił o spotkanie bez wcześniejszego umówienia się. Powiedział, że jest to bardzo ważne i pilne, chce się pani z nim zobaczyć?

Julia spojrzała na swoje odbicie w lustrze, poprawiła włosy i kazała sekretarce do niego zadzwonić i potwierdzić spotkanie.

Do biura wszedł młody, dwudziestokilkuletni mężczyzna. Zawahał się przed wejściem, spojrzał na kobietę, nieśmiało podszedł bliżej i powiedział:

– Dzień dobry.
– Dzień dobry – odpowiedziała.
– Jak mogę panu pomóc?
Chłopak się zawahał, ale za chwilę podniósł głowę i powiedział:
– Witam, mam na imię Mateusz, myślę, że mogę być pani synem.

Julia przestała oddychać, nagle zawirowało jej w głowie i zrobiło jej się słabo. On, myśląc, że nie jest zadowolona z tego, co słyszy, zaczął jej opowiadać:

– Nie jestem do końca pewien, urodziłam się 13 grudnia. Rodzice powiedzieli mi, że moja biologiczna matka miała osiemnaście lat, miała na imię Julia. Poza tym… Uratowali ją. Zdenerwował się i sięgnął do kieszeni, za moment kobieta zobaczyła przed sobą stary skrawek papieru, na którym odręcznym pismem zapisane były życzenia dla jej syna.

Nie miała już żadnych wątpliwości, wybuchła płaczem. Przez te wszystkie lata nie było dnia, żeby Julia nie myślała o swoim małym chłopcu. Często wyobrażała sobie, jak dorastał, przez łzy starała się patrzeć na tak dojrzałego i przystojnego chłopaka. Ona jednak widziała w nim dziecko, z którym musiała się pożegnać dziewiętnaście lat temu.

Kobieta wpatrywała się w jego oczy i rysy twarzy, dostrzegając podobieństwo, rozpoznała go, Julia wreszcie poczuła ten sam, niepowtarzalny zapach szczęścia, który kiedyś utraciła.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *