Kiedy wracam myślami do dzieciństwa, gwałtownie zmienia się mój nastrój. Cała ta ponura, szara codzienność biedy i dewastacji zawsze mnie przerażała. Tak żyliśmy z matką i ojcem, byli zwykłymi robotnikami. Cieszę się, że pomimo biedy, miałam szczęście z figurą i ładną twarzą. Mama całe życie pracowała jako kucharka w stołówce, a ojciec jako stolarz w tej samej fabryce.
Mieszkaliśmy w mieszkaniu babci, którego moi rodzice nie mogli wyremontować nawet przez 20 lat. Patrzyłam na to wszystko i zrozumiałam, że nie chcę tak żyć w przyszłości. Nie byłam jednak zbyt uzdolniona, a moi rodzice nie mieli koneksji. Dlatego nie poszłam na studia, a jaka przyszłość mogłaby mnie czekać bez dyplomu… Zdecydowałam się na kursy, zaczęłam robić manicure, a także masaż. Niestety nie da się na tym zarobić zbyt wiele.
Kiedyś przyszedł do mnie mężczyzna na manicure. Miałam wtedy tylko 23 lata, on 44. Taki solidny, dostojny, bardzo brzydki na twarzy, ale widziałam, że był mną niesamowicie zafascynowany. Grzegorz był biznesmenem, miał kilka restauracji w naszym mieście, a także był godnym pozazdroszczenia kawalerem. Miał 44 lata, nie był żonaty, nie miał też potomstwa. Zaczął się mną opiekować, a ja zdałam sobie sprawę, że to świetna opcja, bo z jego pieniędzmi zawsze będę żyła idealnie. Wcześniej wszyscy moi chłopcy byli przystojni, ale biedni. Zgodziłam się w końcu zostać jego żoną. Nie czułam miłości, ale najważniejsze, że miałam żyć dobrze.
Grzegorz bardzo mnie rozpieszczał – dawał prezenty, zabierał mnie za granicę, jedliśmy w najlepszych restauracjach, miałem drogie kosmetyki i markowe ciuchy. A potem zaczął błagać o dziecko. W ogóle nie chciałam go urodzić. Jak brzydkie byłoby dziecko z niskiego, brzuchatego mężczyzny z łysą głową. Dlatego unikałam z nim intymności. A potem poznałam nowego mężczyznę, z którym się przespałam.
Miesiąc później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Grzegorz był taki szczęśliwy, ale ja nie wiedziałam czyje to dziecko. Urodził się mój syn, a mąż go rozpieszczał. Dopiero po latach, kiedy mój syn dorastał, zdałam sobie sprawę, że na pewno jego ojcem nie jest Grzegorz. Wysoki, przystojny, niebieskooki, niesamowicie pociągający – był dokładną kopią tamtego mężczyzny. Ale nikt tego nie wiedział, tylko ja.
Minęło dwadzieścia lat i po mocno zakrapianej imprezie wyznałam prawdę swojej koleżance. Zawsze mi zazdrościła, więc na drugi dzień wszystko powiedziała mężowi. A on bez zastanowienia zrobił test na ojcostwo i okazało się, że syn tak naprawdę nie jest jego. Mąż wyrzucił mnie z domu, zostałam z niczym – teraz mieszkam z rodzicami. Syn jest po stronie ojca, choć tak naprawdę nie są spokrewnieni. Cóż, nie wiem, dlaczego to zrobiłam.