Kilka miesięcy temu rozstałem się z żoną i zacząłem mieszkać oddzielnie w wynajętym mieszkaniu. Ilona i ja jesteśmy w przyjacielskich stosunkach.
Pewnego dnia, moja była żona przyszła do mojego nowego mieszkania, było to w godzinach porannych, nie zdążyłem go ogarnąć. Nie chciałem, żeby pomyślała, że sobie sam nie radzę. Odwiedziła mnie, ponieważ potrzebowała pobrać pracę zaliczeniową z naszego laptopa, którą przez pomyłkę wysłała na mojego emaila i od razu musiała ją przekierować na uczelnię.
Tego ranka nie byłem sam, ale z uroczą dziewczyną, która była dużo młodsza od mojej byłej małżonki. Zaczęliśmy się spotykać jeszcze przed rozwodem. Ilona wiedziała o tym, ale nie miała do mnie pretensji, ponieważ od dawna nic nas już nie łączyło.
W momencie, gdy ex weszła do wynajmowanego mieszkania, moja nowa dziewczyna wyszła z łazienki, smukłe ciało dziewczyny było przykryte jednym ręcznikiem. Przeszła obok mojej byłej małżonki i powiedziała do niej automatycznie:
– Cześć Ilona.
– Cześć Marta.
W tym momencie obie zamilkły na chwilę, po czym Ilona z zakłopotaniem oświadczyła:
-Tak, teraz raczej na pewno nie zdam egzaminu, ponieważ jest taki przesąd, że gdy się zobaczy dziewczynę byłego męża, to przynosi pecha.
Obydwie zaczęły się głośno śmiać, a ja stałem tam jak wryty i patrzyłem na nie jak wariat.
Na drugi dzień moja była żona, dowiedziała się, że jej praca, którą przesłała, została zaliczona z bardzo dobrym wynikiem. Ilona zadzwoniła do mnie i powiedziała z wielką radością w głosie:
– Spotkanie z Twoją Martą przyniosło mi jednak szczęście, chyba muszę zacząć się z nią częściej spotykać, zaśmiała się.
Teraz siedzę i martwię się, że nie daj Boże one zostaną przyjaciółkami i zastanawiam się czy powinienem się tym przejmować?