Teściowa jeszcze za życia spisała testament, w którym widniała informacja o tym, że mieszkanie pozostawia wnukom – mojej córce i synowi. Mieszkanie, które do niej należało było naprawdę wspaniałe – dwupokojowe, przestronne, z wysokimi sufitami. Kiedy teściowa odeszła z tego świata trzeba było dokonać remontu. W tym czasie moja córka była na trzecim roku studiów i spotykała się z pewnym dobrym, starszym facetem. Wciąż do nas przychodził i pomagał nam w remoncie mieszkania. Kiedy córka ukończyła uniwersytet, pobrali się.
Syn wówczas uczęszczał do ostatniej klasy szkoły średniej, a potem poszedł do wojska odbyć służbę. Kiedy z niej wrócił zaczął mieszkać z nami, a córka w tym czasie uszczęśliwiła nas wnuczką. Teraz syn rozpoczął studia i często przyprowadza do nas swoich przyjaciół, co bardzo mi się nie podoba. Zaczęłam się z nim kłócić, bo nie chcę, żeby po domu kręcili mi się jacyś obcy ludzie. Wtedy syn zaczął mi zarzucać, że babcia też na niego zapisała mieszkanie, ale ustąpił starszej siostrze, więc w naszym domu może robić to, co tylko zechce.
W tym czasie córka zaczęła mieć problemy w związku i powoli myślała nawet o rozwodzie. Jeśli mąż od niej odejdzie i zostawi ją z dzieckiem, to będzie miała przynajmniej swój kąt. Syn jest już dojrzały i męski – ma dwa metry wzrostu i jest fizycznie całkiem sprawny, więc może iść do pracy, zarobić na mieszkanie, a ja mu na pewno pomogę. Mężczyźni muszą być odpowiedzialni, no chyba, że to ja czegoś nie rozumiem.
Mój mąż również jest już bardzo zły, ponieważ syn kończy studia, a mimo tego wciąż siedzi na naszym garnuszku. Uważa, że mieszkanie matki należy sprzedać, a pieniądze ze sprzedaży należy podzielić między dzieci. Mąż mówi, że: „obojgu się należy! Przy okazji sprawdzimy, jak nasze dzieci poradzą sobie w życiu”.
Byłam w szoku i ciągle zastanawiam się, jak należy postąpić właściwie. Córka ze swoim mężem kłócą się o to, że on nie ma prawa do tego mieszkania. Zaproponował jej, aby sprzedać mieszkanie po babci, kupić nowe dzięki kredytowi hipotecznemu, a to, co zostanie ze sprzedaży – wydać na remont nowego lokum. Moja córka – gdyby się rozstali – zostanie wtedy bez własnego kąta. Po co więc niszczyć aktualne, dobre rozwiązanie?. Poza tym wiem, że część pieniędzy, którą dostałby nasz syn, zostałaby przez niego wydana na imprezy i swawole – ma jeszcze pstro w głowie.
Wszyscy teraz się kłócą: ja z mężem, córka z ojcem, ja z synem i siostra z bratem! Córka również nie chce stracić mieszkania i powiedziała, że go nie opuści, a mąż wspiera syna i mówi, że „dzieci powinny być jednakowo kochane, syn jest również naszym dzieckiem!”.
Kocham mojego syna, ale uważam, że mężczyźni na świecie muszą umieć zarabiać i radzić sobie samemu. Poza tym jak on ma w końcu stać się odpowiedzialnym człowiekiem, jeśli całe życie będziemy mu pomagać. Przecież nie chcę wyrzucić go z mieszkania. W przyszłości dostałby mieszkanie po nas, ale teraz po prostu chcę, żeby dojrzał.