Ojciec odszedł od nas, gdy miałam miesiąc. Nie mógł znieść życia rodzinnego – powiedział, że musi odpocząć i obiecał wrócić tak szybko, jak będzie to tylko możliwe. Mama jednak na niego nie czekała i praktycznie od razu złożyła wniosek o rozwód. Wychowała mnie sama, przez co musiała pracować na dwa etaty i nie miała dla siebie zupełnie wolnego czasu. Zawsze stawiała mnie na pierwszym miejscu, tak jak i moje dobro.
W ogóle się nie martwiłam, kiedy poznawałam mamę z moim chłopakiem – wiedziałam, że mnie wesprze i nie pomyliłam się
Po porodzie nie siedziałam długo bezczynnie i zaczęłam pracować w sklepie spożywczym, który znajduje się blisko naszego domu. Mój mąż nie miał nic przeciwko temu. Zatrudniliśmy nianię, której co prawda niewiele płaciliśmy, ale jej to nie przeszkadzało – wszyscy byli zadowoleni.
Moja mama często przychodziła do nas, by pobawić się z wnukiem, kochała go tak samo jak mnie. Powiedziała, że chce go nauczyć wielu rzeczy, jak tylko trochę podrośnie, a mnie miło było to słyszeć. Niestety sielanka nie trwała długo.
Męża zwolniono z pracy. Od razu zaczął szukać nowego zatrudnienia, bo za moje trzy tysiące nie utrzymalibyśmy naszej rodziny. Mój ukochany chodził na sześć rozmów kwalifikacyjnych w ciągu dnia, niestety bezskutecznie. Nie chcieli go zatrudnić albo kłamali co do warunków zatrudnienia, co na szczęście wychodziło na jaw jeszcze przed podpisaniem umowy. Mąż był rozdrażniony i przygnębiony całą tą sytuacją.
Musieliśmy zrezygnować z niani i wtedy pojawił się nowy problem: z kim zostawić dziecko? Jeśli zrezygnuję z pracy, nie będziemy mieli w ogóle pieniędzy. Wtedy mąż zaproponował, abym poprosiła o pomoc moją matkę.
Powiedziałam mamie o naszych kłopotach, długo rozmawiałyśmy. W rezultacie poprosiłam, żebym zajęła się dzieckiem, kiedy jestem w pracy, a mój mąż na rozmowach kwalifikacyjnych. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu mama odmówiła. Ta odmowa uderzyła mnie mocno jak piorun, nawet na kilka minut zaniemówiłam, a w tym czasie mama zrobiła mi istny wykład na temat tego, że nie potrafimy właściwie rozporządzać pieniędzmi. Uważa, że powinniśmy mieć zawsze pieniądze na czarną godzinę, wytknęła mi także dość kosztowny sprzęt, który niedawno kupiliśmy do domu.
Potem powiedziała:
– Sama Cię wychowałam i zawsze mogłam polegać tylko na sobie. Zawsze wiedziałam, jak wydawać pieniądze i próbowałam Cię też tego nauczyć, chociaż jak teraz widzę – nie wyszło. Dorota, zrozum mnie, kocham Ciebie i wnuka i lubię spędzać z nim trochę czasu, ale nie aż tyle! Mam swoje obowiązki i swoje życie. Wychowałam Cię bez niczyjej pomocy, poświęcałam Ci wolny czas, a teraz chcę mieć go trochę dla siebie. Kiedy będę miała okazję odpocząć, jeśli będę musiała spędzać czas z wnukiem? Jesteście dorośli i poradzicie sobie, naucz się samodzielnie radzić ze swoimi problemami. Kocham Cię, do widzenia. – I rozłączyła się.
Nie spodziewałam się tego po własnej matce i nawet mój mąż się zdziwił. Myśleliśmy, że trochę nam pomoże. Rozumiem, że było jej ciężko ze mną samej, ale nasza sytuacja jest inna. W końcu jest babcią! Oczekiwałam od niej pomocy.
Po tej rozmowie nie zadzwoniłam już do matki. Chociaż minął miesiąc żal nie mija. W rezultacie poprosiłam sąsiadkę o pomoc w opiece nad dzieckiem – jestem wdzięczna tej w zasadzie obcej kobiecie za wyrozumiałość i chęć pomocy. Mąż już znalazł pracę, znowu udało nam się zatrudnić opiekunkę, chociaż negatywne uczucia jeszcze nie zniknęły.