Nazywam się Marzena, mój mąż to Wiktor. Mamy dwie córki, ich tata po prostu je uwielbia. Nazywa księżniczkami, kupuje słodycze i generalnie jest bardzo blisko z dziećmi. Cieszę się, że mam takiego małżonka. Choć jeszcze niedawno było całkowicie inaczej, był opryskliwy nawet w stosunku do własnych dzieci. Dlaczego?
Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, co się stało. Gdy zadawałam pytania mężowi, odpowiadał, że ma kłopoty w pracy. Rozumiałam i starałam się go wspierać.
Minęło kilka tygodni, a sytuacja się nie poprawiała. Kiedy postanowiłam zmusić męża do rozmowy, zadzwoniła nieznana kobieta, od której usłyszałam:
– Czy wiesz, że twój mąż założył drugą rodzinę, a nawet urodził syna Wojtusia?
Potem się rozłączyła, a ja byłam w szoku. Czy mąż był zdolny do zdrady? Ledwo doczekałam, aż wróci do domu z pracy. Natychmiast zaczęłam zadawać pytania.
– Kochanie, kim jest Wojtuś?
Mąż oczywiście nie spodziewał się ode mnie żadnych pytań. Zaczął mamrotać coś niezrozumiałego. Wtedy mu przerwałam i powiedziałam: albo mówi prawdę, albo sama się dowiem. W rezultacie przyznał, że około trzech lat temu miał romans w pracy. Następnie kochanka zaszła w ciążę. Mąż nalegał na to, by milczała, ponieważ nie było to częścią jego planów. Kochał swoje córki i żonę, nie chciał opuszczać rodziny. A ona myślała, że dziecko przywiąże go do siebie.
W rezultacie urodził się chłopiec. Niestety kochanka okazała się złą matką. Mąż nie chciał, aby jego dziecko zostało sierotą. Byłam w szoku, że to naprawdę mogło się przydarzyć naszej rodzinie…
Przemyślałam to i postanowiłam wybaczyć współmałżonkowi. Cokolwiek to było, kochałam go. Plus dzieci – jak miały żyć bez ojca? Czekały, aż położy ich do łóżka, przeczyta bajki…
Kiedyś spotkałam jednego z moich starych znajomych, który pracował jako nauczyciel w przedszkolu. Poszliśmy do restauracji, w której zobaczyłam męża i 3-letnie dziecko. Wtedy po raz pierwszy poznałam syna mojego męża.
Dziecko miało matkę, a i tak było sierotą.
Jak się okazało, matka porzuciła dziecko. Poznała mężczyznę za granicą i wyjechała. A tata miał już żonę i dzieci. W rezultacie dziecko zostało samo. Posiedzieliśmy trochę, znajomy wyszedł, a ja postanowiłam podejść do męża.
– Czy możemy iść do domu?
Mój mąż spojrzał na mnie i nie zrozumiał, ale kiedy się uśmiechnęłam, rozpłakał się, pocałował mnie i powiedział:
– Jesteś najlepsza!
Później przytuliłam dziecko i zdecydowałam, że mogę je z godnością wychować. Adoptowaliśmy chłopca według prawa i od tego czasu mieszkamy w piątkę. Córki normalnie traktowały brata, a on był bardzo szczęśliwy.
Spotkałam babcię chłopca, która powiedziała mi, że jej córka zawsze źle traktowała syna. A teraz ma rodzinę – siostry, ojca i matkę.
Od tego wydarzenia minęło wiele czasu. Nasze córki dorosły i wyjechały, a syn studiuje. Jesteśmy dumni z naszych dzieci. Nigdy nie wątpiłam w słuszność mojej decyzji. Wszyscy tylko na tym skorzystali. To źle, gdy dzieci są sierotami z żyjącymi rodzicami.