Lidia była dość nowoczesną damą, przynajmniej do tego dążyła. Zawsze była ubrana w eleganckie ubrania dzięki dobrej pracy, w której była bardzo ceniona przez przełożonych. Miała dwóch dorosłych synów, najstarszy Arek miał trzydzieści osiem lat, a najmłodszy Emil miał trzydzieści. Lidia miała też dwie synowe.
Kobieta zawsze mówiła, że obie synowe są bardzo różne, jak ogień i woda. Było to całkowicie logiczne. Jej najstarsza synowa, Irena, była dziewczyną ze wsi. Nie chciała pracować, wolała skupić się na wychowaniu dzieci, choć i to nie szło jej zbyt dobrze. Lidia jednak nie była zwolenniczką stereotypów dzielących ludzi na „wiejskich” i „miejskich”. Starała się obie wybranki swoich synów traktować po równo i z należytym szacunkiem.
Oczywiste jest, że matka nie ingerowała w sprawy rodzinne swoich synów, dlatego praktycznie nie wiedziała nic o tym, jak żyli ze swoimi małżonkami. O życiu najstarszego syna z żoną wiedziała tylko tyle, że synowa wyszła za niego dzięki ciąży, ponieważ ich najstarsze dziecko urodziło się pięć miesięcy po ślubie. Irena traktowała męża jak szafkę nocną, jak niezbędną konieczność, bo sama mówiła, że wyszła za mąż tylko dlatego, że jej starsza siostra tak jej doradziła.
Ponadto była bardzo trudną osobą i niełatwą w komunikacji. Synowa dzwoniła do teściowej tylko wtedy, kiedy ona i jej mąż pokłócili się, bo ponad wszystko uwielbiała narzekać. Nie miała przyjaciół, ponieważ bardzo trudno było do niej dotrzeć.
Zupełnie inna była najmłodsza synowa, Lena. Po ślubie zaprzyjaźniła się z Lidią, uwielbiała z nią rozmawiać i szybko zdała sobie sprawę, że ma szczęście mieć taką teściową. Po pewnym czasie Lidia nawet załatwiła jej pracę w swoim biurze. Koledzy dobrze wypowiadali się o synowej i mówili, że jest nie tylko doskonałym pracownikiem, ale też bardzo miłą osobą. Lena miała tylko kilku bliskich przyjaciół, z którymi spotykała się od czasu do czasu.
Pewnego pochmurnego poranka Irena pojawiła się w pracy swojej teściowej. Lidia wiedziała, że ostatnio nie wszystko układało się dobrze w rodzinie jej syna, ale jednocześnie nie wtrącała się w ich problemy. Tego dnia Irena przyszła do swojej teściowej ze swoją siostrą.
– Mamo, nie mogę już tego znieść. Mam dość! Postanowiłam, że zostawiam Twojego syna i wynajmę mieszkanie. Niech sobie radzi sam.
– Dzień dobry, Ireno. Dobrze wiesz, że wolę nie wtrącać się w Twój związek. Powiedz mi tylko, gdzie zamierzasz wynająć mieszkanie i jak chcesz sama wychowywać dzieci?
– Wynajmę mieszkanie obok, poradzę sobie.
– A jak planujesz zapłacić za mieszkanie. Wynajem jest drogi.
– O tym chcę z Tobą porozmawiać! Jako babcia masz obowiązek mi pomóc. Będziesz musiała dawać mi dwa tysiące złotych, by dzieci mogły spokojnie chodzić do szkoły.
– Irena, ale nie mam takich pieniędzy. Jeśli pilnie potrzebujesz pieniędzy, bądź cierpliwa do wieczora, wypłacę z konta i dam Ci część tej sumy. Nie sądziłam, że będziesz potrzebowała takich pieniędzy.
– Irena, chodźmy – siostra pociągnęła za rękaw. – Rozumiesz, że matka zawsze jest po stronie syna?!
Gdy już miały wyjść, zobaczyły przestraszoną Lenę, która wyjrzała zza drzwi.
– Dlaczego się gapisz? Słuchaj, będziesz miała to samo! Ona Cię potraktuje tak jak mnie!
Lena odsunęła się od dwóch rozwścieczonych kobiet. Spojrzała pytająco na swoją teściową, a Lidia powiedziała:
– Nic strasznego się nie stało. Wieczorem prześlę jej pieniądze, jeśli tak bardzo ich potrzebuje. To tylko pieniądze. Nie bierz jej słów do siebie…