Zawsze wierzyłam, że mam pełne prawo kupować wszelkiego rodzaju prezenty dla mojego bratanka. Poprzedniego dnia weszłam do sklepu i kupiłam mu zupełnie nową ładowarkę do telefonu.
Czasami mój bratanek Igor spędza ze mną całe dnie. Pracuję jako freelancer i spędzam w domu dzień i noc. Czasami jego rodzice, a w szczególności mój brat, zostawiają potomstwo pod moją opieką. On i jego żona pracują i nie są w stanie zająć się dzieckiem. Nie przeszkadza mi to, bo kocham mojego bratanka.
Chłopak ma już siedem lat, więc bez żadnych obaw można go było zabrać ze sobą na spacer do pobliskiego parku. Był grzeczny i słuchał poleceń.
Można też śmiało powiedzieć, że spędzał w moim domu znacznie więcej czasu niż w domu swoich rodziców. Uprawialiśmy razem gimnastykę, rozwiązywaliśmy zadania i jego prace domowe. Ogólnie spędziliśmy dużo wspólnego czasu.
Cóż, wszystko zaczęło się od tego, że zepsuł się mój laptop. Kiedyś, w drodze do domu ze szkoły, poszliśmy do sklepu, w którym kupiłam nowy zestaw do pracy w postaci laptopa, głośników i innych potrzebnych dodatków. A co najważniejsze, oprócz tego wszystkiego, kupiliśmy nową ładowarkę do jego telefonu, bo jego poprzednia też była zepsuta.
I tutaj pojawił się problem, bo żona mojego brata osobiście zepsuła mu tę ładowarkę. A wszystko dlatego, że bardzo
martwiła się stanem psychicznym syna. W końcu spędzał tam cały wolny czas na różnych grach i oglądał, jak myślała, złe kreskówki.
Gdy tylko zobaczyła tę ładowarkę, rzuciła się i wyrwała ją z ramion dziecka. Już od progu krzyczała na mnie za ten prezent. Potem całkowicie się obraziła i zaczęła wygadywać w moim kierunku wszelkiego rodzaju bzdury.
Z pewnością nie należę do tych, którzy stoją w miejscu i słuchają takich kobiet. Po prostu pokiwałam głową, odwróciłam się i odeszłam. Pomyślałam, że sama do mnie przyjdzie o przebaczenie za swoje słowa.
Ale dopiero kilka godzin później, wieczorem zadzwonił dzwonek. To był mój brat.
To, co powiedział, było dla mnie wielkim szokiem, jak się okazało, jego żona bardzo martwiła się naszym zbliżeniem z Igorem i uważała, że powinniśmy ograniczyć kontakt. Oboje bali się, że ich dziecko jest do mnie bardzo
przywiązane.
Oznaczało to, że nie będziemy już mogli spędzać czasu sam na sam z moim brataniem, ani w moim mieszkaniu, ani poza nim. To był problem, bo mieszkamy w sąsiedztwie.
Nawet nie rozumiem, jak on i jego żona sobie to wszystko wyobrażają. Czy naprawdę myślą, że kiedy mój bratanek przyjdzie i zapuka do moich drzwi, na próżno go zignoruję, czy jak? Albo w autobusie, albo gdzieś na ulicy… Nasze miasteczko jest niewiarygodnie małe, więc prawdopodobieństwo naszego spotkania będzie bardzo duże.
Jak dla mnie to jakiś nonsens. A może powinnam się przed nim schować gdzieś za krzakami?
Idziemy więc z córką jakoś przez park, patrzymy, Igor biegnie w naszą stronę, a za nim jego matka przecina wszystko bystrym wzrokiem. Podbiegła do nas i pociągnęła dziecko do domu. A chłopak po prostu chciał się ze mną przywitać. Cóż w tym złego?
Potem mój brat postanowił mnie zdenerwować. Zadzwonił i powiedział, żebym chodziła na spacer w inne miejsce. Byłam zirytowana. Nikt nie będzie mi mówił, gdzie mam spacerować…
Po powrocie do domu ze spaceru, zaczekałam na powrót męża z pracy. Zostawiłam nasze dziecko pod jego opieką i poszłam porozmawiać do mojego brata.
Postanowiłam jako pierwsza zrobić krok w kierunku pojednania i zasugerowałam, aby nie dzielić dziecka między siebie. Dlaczego miałby przez nas zacząć cierpieć w tak młodym wieku?
I wtedy okazało się, że żona mojego brata na próżno była zazdrosna o to, że ciągle słyszała w domu pochlebne komentarze syna na mój temat. Ciocia kupiła mi to, a potem kupiła to, poszła do zoo i pozwoliła zagrać w
grę na swoim komputerze, a wiesz, że moja ciocia i ja… I tak dalej…
Z jednej strony jest to zrozumiałe, skąd te napady zazdrości, bo tak naprawdę nadal nie wiadomo, jak bym się czuła, gdybym była na jej miejscu. Ale nie zrobię wszystkiego tak, jak postanowili, nie chcę też zostawiać bratanka. Trzeba było znaleźć jakiś wspólny kompromis.
Niestety, bez względu na to, jak bardzo się starałam, nie pozwalano mi kontaktować się z chłopcem. Nawet na ulicy omijano mnie szerokim łukiem.
Po kilku tygodniach przypadkowo dowiedziałam się, że mój brat zdecydował się sprzedać swoje mieszkanie. Byłam po prostu w szoku. Było to najprawdopodobniej spowodowane naszymi kłótniami, nie sądzę, że to tylko banalny zbieg okoliczności.
Bardzo mnie to zasmuciło. Jestem do niego tak przywiązana…