Czy to cudze mieszkanie? Zapłać za czynsz!

– Ślub mojej córki wisi na włosku. Pokłóciliśmy się ze swoim zięciem, bo nie chce przyjąć prezentu. Zostały dwa tygodnie przed ślubem, a on organizuje awantury. Nie wiem, jak to się skończy, ale żal mi mojej córki.

– Dlaczego się awanturuje?

– Nie uwierzysz, z powodu mieszkania. Mój mąż i ja postanowiliśmy zadowolić nowożeńców, zebraliśmy wszystkie oszczędności i kupiliśmy mieszkanie jako prezent ślubny. Musiałam sprzedać zarówno domek letniskowy, jak i garaż, żeby starczyło na wszystko. Nieruchomość została zarejestrowana na córkę. Jakie to ma znaczenie na kogo?

– Zgadza się…

– Razem z mężem uważamy, że postąpiliśmy słusznie. Mieszkanie jest oczywiście puste. Trzeba dokonać napraw i wyposażyć je w meble, ale my nie mamy już oszczędności. Mąż powiedział zięciowi, że wspólnie uporządkujmy wszystko krok po kroku, aby mogli szybciej się wprowadzić, ale Andrzej nie chce tam dokonywać napraw!

– Czemu?

– Uważa, to jest cudze mieszkanie. Nie chce inwestować w nieruchomość, z którą nie ma nic wspólnego. Kazał nam samym dokonać napraw. Może kupić drobiazgi, ale nie ma zamiaru wydawać większych sum.

– A nie mogą wprowadzić się bez tych napraw? Do surowego stanu?

– Nie, mieszkanie jest zupełnie puste. Ponadto konieczna jest zmiana hydrauliki, instalacji elektrycznej, podłóg i ścian w celu wyrównania. Okna są stare, więc lepiej je zdemontować. Cóż, wykończenie musi być przynajmniej minimalne.

Ja sama nie żyłabym w takich warunkach, chociaż nie potrzebuję wielu wygód. Jak młodzi ludzie mogą żyć w takim pogromie? Będą się wstydzić. Zięć pracuje w dużej firmie, dostaje niezłą pensję, ale pieniędzy żałuje. Uparł się, że chce odkładać na swoje mieszkanie, żeby nie zostać bez dachu nad głową.

Chce mieć wszystko na gotowe. Wymaga od nas zakupu mieszkania i wykonania napraw na nasz koszt. No cóż, skoro myśli, że mieszkanie jest cudze, niech płaci czynsz. Jeśli nie mamy normalnej relacji, niech tak będzie. Powiedziałam mu to i najciekawsze jest to, że uśmiechnął się i zgodził. Zobowiązuje się płacić co miesiąc siedemset złotych. Nie więcej, bo mieszkanie nie jest w stanie mieszkalnym.

– A co mówi Twoja córka?

– Bardzo się martwi, ciągle płacze. Bardzo go kocha i nie może znieść tej sytuacji. Nie potrzebuje już mieszkania, nie potrzebuje żadnych remontów, chce żeby wszystko było jak dawniej. Nie podoba mi się jednak, że człowiek nie chce inwestować w rodzinę. Co będzie następne? Jeszcze się nie ożenił, już myśli o rozwodzie i podziale majątku.

Czy uważacie, że Andrzej powinien zainwestować w mieszkanie swojej żony? Planuje tam zamieszkać, mieć dzieci, ustatkować się. Kogo obchodzi, kto jest oficjalnym właścicielem? A może jego zdanie jest logiczne? Co byście zrobili, gdybyście byli na jego miejscu?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *