Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się w życiu i jaki będzie to miało wpływ na kolejne lata. Jednak czasami los płata bardzo miłe niespodzianki. Jedną z nich była wiadomość o „randce”.
Około 15 lat temu spotkałam się z jednym mężczyzną. Miał na imię Wojciech – przystojny, wykształcony, wszystko było z nim w porządku, prócz tego, że miał trudny charakter. Nie było nam wtedy łatwo budować relację. Rozstaliśmy się, wyjechałam z miasta i już nigdy go nie widziałam. Ale przez wszystkie lata wiedziałam, że gdybym miała jeszcze jedną szansę, zrobiłabym wszystko inaczej.
Pewnego razu zadzwonił mój telefon. Odebrałam, był to Wojciech. Po 15 latach chciał się ze mną spotkać. Powiedział, że się nudzi. Cóż, podałam swój adres i czekałam na jego przyjazd.
Postanowiłam, że pojadę swoim autem, żeby go odebrać, by nie musiał zamawiać taksówki (w końcu mieszkam na wsi i ceny transportu są dość znaczne).
Ubrałam się, uczesałam i wyglądałam jak milion dolarów. Otworzyłam samochód, a tam był niesamowity smród. Najwidoczniej była to spleśniała kanapka. Nie miałam wyjścia, jechałam z otwartymi oknami na spotkanie z nim. A kiedy przyjechałam, byłem zszokowana – stał się jeszcze przystojniejszy, bardziej dostojny, wygląd tak prawdziwego mężczyznę.
Naprawdę myślałam, że chce zacząć ze mną wszystko od nowa, zwłaszcza że przyszedł z kwiatami. Ale jak się okazało, ma żonę i dwoje dzieci. Do tej pory nie wiem, dlaczego chciał się ze mną spotkać. Ogólnie rzecz biorąc, czasami trzeba przemyśleć każdą decyzję, aby nie stracić bezcennej osoby.