Z samego rana zadzwoniła moja żona i poprosiła, żebym wieczorem po pracy zajrzał do jej mamy. Ma jakiś problem z wodą, coś tam nie działa. Zostałem w pracy dłużej niż zwykle, więc przyjechałem dość późno. Po drodze kupiłem jej czekoladki i kwiaty, żeby ją trochę ułagodzić. Mieszka sama i cały czas na coś się skarży.
Teściowa jak zwykle zaczęła narzekać, że niepotrzebnie traciłem czas i pieniądze na zakupy. Lepiej by było, gdybym przyjechał wcześniej, bo jak ona ma sobie radzić bez wody. Jestem przyzwyczajony do jej narzekań, więc puściłem je mimo uszu i zabrałem się do pracy.
Zajęło mi to sporo czasu, długo nie mogłem się zorientować, gdzie jest problem. W końcu wszystko naprawiłem. Skończyłem późnym wieczorem. Teściowa w międzyczasie zjadła obiad. Nie żebym się dopominał, ale po pracy jednak byłam głodny. Oczywiście mnie nie poczęstowała. Natomiast przez cały czas mruczała coś pod nosem, pytała, dlaczego to tak długo trwa i narzekała, że jej zięć nie potrafi nawet naprawić jakiejś rury.
Jestem z natury spokojnym człowiekiem, więc po prostu żartowałem sobie z tego i pracowałem sobie dalej. Kiedy wszystko było gotowe, zawołałem ją, pokazałem, na czym polegała awaria, poprosiłem, żeby bez potrzeby nie dotykała rury, bo cała instalacja jest stara i niepewna, łatwo może się popsuć. Obiecałem, że niedługo przyjadę i założę jej nowe rury. Teściowa tylko pokręciła głową, że to dla niej za duży kłopot na starość, że będzie hałas, brud i same zmartwienia. Tak, jakby miała to robić sama.
Wysłuchałem wszystkich narzekań teściowej i już bez żartów powiedziałem, że teraz wezmę prysznic po pracy, a przy okazji sprawdzę, czy wszystko działa, jak należy. Na to moja teściowa odpowiedziała, że zawsze muszę wyskakiwać z tymi moimi żartami. Na początku nie zrozumiałem, ale powtórzyła: “Żartujesz, słono płacę za wodę i za prąd, a przecież bojler podgrzewa wodę. Ty mi teraz chcesz zużyć tego jak za tydzień. Jedź, synu, do domu i tam się umyj”.
Byłem tym zszokowany, ale wróciłem do domu. O wszystkim opowiedziałem swojej żonie. Myślałem, że stanie po mojej stronie, ale ona tylko wzruszyła ramionami i powiedziała, że mama naprawdę dużo wydaje na rachunki, więc musi oszczędzać. Powinienem okazać jej więcej zrozumienia, zwłaszcza, że siedziałem u niej do północy, a to ją na pewno zmęczyło. Byłem oburzony. Powiedziałem, że zapłacę za tę wymianę rur, ale nie postawię już swojej stopy u teściowej. Tym razem przekroczyła już wszelkie granice. Żona odpowiedziała, że powinienem być bardziej tolerancyjny, bo z takim charakterem nie da się ze mną wytrzymać, kapryszę, jak małe dziecko.
Andrzej, 37 lat