Ciąża Luizy nie przebiegała dobrze, często mdlała i biegała po lekarzach. Kiedy siedziała czekając na kolejną wizytę, z jakiegoś powodu przypomniała sobie o swoim byłym mężu. Przeszłość sprawiła, że po jej ciele przeszły dreszcze. To małżeństwo było dla dziewczyny piekłem, ale do końca starała się utrzymać rodzinę razem. Szkoda, że jej młodość została zmarnowana.
Chodziła do szkoły z Piotrkiem, zaczęli się spotykać w ósmej klasie, a kilka lat później wzięli ślub. Chłopak zawsze pięknie mówił o miłości, ale ona czuła, że nie jest z nią szczery.
Musiała zmusić męża do pójścia do pracy, wynajęcia mieszkania, do osiągnięcia czegoś, nie chciał sam o niczym decydować. Piotrek był typowym maminsynkiem, przyzwyczajonym do łatwego życia. Po pracy nie spieszył się do domu, tylko pędził do matki.
– Ona za mną tęskni – usprawiedliwiał się przed żoną.
Dziewczyna zrozumiała, że jej teściowa była trzecią osobą w ich małżeństwie, tą, która wszystko psuła. Luiza marzyła o dziecku, ale jej mąż był temu przeciwny. Teraz dziękuje Bogu, że nie dała Piotrowi potomka.
Z roku na rok liczba pochwał dla teściowej rosła:
– Moja mama lepiej pierze białe skarpetki.
– Moja mama gotuje codziennie i nie podgrzewa potraw.
Młoda mężatka była tym zirytowana. Początkowo milczała, ale pewnego dnia jej cierpliwość się skończyła. Gdy mąż wrócił do domu z pracy, zjadł miskę świeżego barszczu i powiedział:
– Zapytaj moją mamę, jak robi barszcz, jej smakuje lepiej!
Dziewczyna wygarnęła wszystko mężowi, spakowała swoje rzeczy i wyjechała do rodziców.
Pięć lat później wyszła po raz drugi za mąż. Damian jest zupełnym przeciwieństwem jej pierwszego męża. A Piotrek nadal mieszka z mamą, je jej pyszny barszcz i nie ma zamiaru tego zmieniać.