Irena zadzwoniła i powiedziała, że przyjeżdża z dziećmi na weekend. Z siostrą mojego męża mieliśmy normalne relacje. Rzadko nas odwiedzała, gdyż wraz z rodziną mieszkali w domu mojej teściowej, 200 km od Poznania.
Mojego męża poznałam na studiach, spotykaliśmy się przez dwa lata i postanowiliśmy się pobrać. Po ślubie zamieszkaliśmy u mnie, żeby nie musieć wynajmować mieszkania. Moi rodzice mieszkali w drugiej części domu, więc nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem.
Jacek i ja żyjemy wyłącznie dla siebie, nie mamy dzieci. Dużo podróżujemy, rozwijamy się i pracujemy nad naszym osobistym biznesem. Moja szwagierka natomiast jest zanurzona w swojej rodzinie, nie widzi nic poza swoimi dziećmi i mężem.
Irena zadzwoniła do mnie i powiedziała, że przyjeżdża do nas na dwa dni w odwiedziny i zabiera ze sobą dzieci. Przy okazji chciała się spotkać z koleżanką, która mieszkała w naszym mieście. Oczywiście, zgodziłam się, chociaż nie mamy dużo pokoi, ale w jednym z chłopcami się zmieszczą. Mąż jej nie przyjedzie, bo pracuję i nie dostał wolnego. Hotel był za drogi, a koleżanka Natalia nie mogła jej przyjąć, mieszkała już z teściową. Irena miała nadzieję, że spotka się ze znajomą, a ja popilnuję jej dzieci. Oczywiście, jak tu odmówić, w końcu to siostrzeńcy mojego męża.
Ponieważ Jacek ma napięty grafik, wiedziałam, że cała praca związana z ugoszczeniem rodziny spadnie na moje barki. Ale nie rozpaczałam z tego powodu, to były tylko dwa dni. Przyjechali w piątek i mieli wyjechać w niedzielę.
Nakarmiłam gości po przyjeździe i położyłam ich do łóżek, ponieważ było już dość późno. Rano, po śniadaniu, szwagierka z dziećmi pojechała do centrum, aby pokazać miasto młodszemu pokoleniu, wrócili dopiero wieczorem.
W niedzielę rano Irena zostawiła dzieci u mnie i pobiegła do swojej przyjaciółki. Nakarmiłam chłopców śniadaniem, a raczej próbowałam to zrobić.
– Zupa mleczna z ryżem? Mama gotuje dla nas z makaronem! – Starszy miał do mnie pretensje.
– Cóż, przepraszam, jutro zrobię tak jak lubicie. Poza tym mama nie powiedziała mi, jak mam ugotować – powiedziałam z oburzeniem.
– Przyjechaliśmy Cię odwiedzić, mogłabyś się ciociu bardziej postarać.
Wyrzuciłam zupę, zrobiłam im kanapki i poszłam do salonu. Miałam takie nerwy, że już sama nie zjadłam śniadania.
– Dokąd dzisiaj pojedziemy? – Junior zapytał mnie godzinę później.
– Raczej nigdzie nie pojedziemy, bo ja nie mam czasu a wujek jest w pracy.
– To co my będziemy robić?
– Nie wiem, mam jakieś gry planszowe, to możecie sobie pograć albo pooglądać telewizor, zanim wróci wasza mama.
Zajęłam się swoimi sprawami, i tak nadszedł wieczór. Siostrzeńcy nic nie wymyślili, a ja się nie narzucałam. Późnym popołudniem wróciła moja szwagierka.
– Dlaczego nigdzie nie poszliście? – oburzyła się siostra męża.
– Ponieważ nie miałam czasu wyjść z nimi do miasta. Proponowałam Twoim dzieciom gry, ale nie byli zainteresowani. Poza tym, nie umawiałyśmy się na to, że pod Twoją nieobecność mam z nimi chodzić na wycieczki i zapewniać im rozrywkę. Miałam tylko z nimi zostać i popilnować.
– Siostrzeńcy przyjechali do wujka, żeby siedzieć w domu? – krzyknęła Irena, od której cuchnęło alkoholem.
– Twój brat jest cały dzień w pracy, ja z kolei mam urlop i muszę nadrobić zaległe prace w domu. Nie będę wymyślała, co mają robić Twoje dzieci, żeby się nie nudziły – odpowiedziałam spokojnie.
Poszłam do swojego pokoju, nie mogłam pojąć jej bezczelności.
Po powrocie męża przedstawienie trwało dalej. W tym czasie dzieci jego siostry zdążyły się jej poskarżyć i opowiedzieć o porannej zupie. Po kłótni z mężem, zatrzasnęła drzwi i zniknęła z dziećmi w nieznanym kierunku.
– Już nigdy więcej ich tu nie wpuszczę – mruknął Jacek.
Po tym incydencie zaczęły napływać telefony, mój mąż i ja zostaliśmy zwymyślani przez jego siostrę i nazwani egoistami. Następnie zadzwoniła teściowa, ona również miała pretensje do mnie i do Jacka.
– Mamo, nie czepiaj się mnie. Irena poszła na cały dzień do koleżanki, zostawiła dzieci i nie martwiła się co będą robić, a moja żona nie musi zabawiać cudzych dzieci, wystarczy że z nimi została. Ty ciągle tańczysz do ich melodii, ale my nie zamierzamy – powiedział mąż do teściowej.
Czy to jest normalna sytuacja? Co o tym sądzisz?