Zostałam kiedyś zaproszona przez przyjaciółkę do jej domu. To było rzadkie, bo większość moich koleżanek, które znałam, bały się pokazać mnie swoim mężom. Podejrzewałam, że próbuje mnie z kimś umówić, ale nie byłam zainteresowana. Poszłam do niej w odwiedziny, żeby się rozerwać i pobyć trochę w towarzystwie.
Mężczyzna przyjechał jako ostatni, do domu mojej przyjaciółki. Zapoznaliśmy się i udawaliśmy, że nie rozumiemy, dlaczego akurat my, dwa samotne serca, zostaliśmy zaproszeni na to spotkanie.
Wiktor zawstydził się i zarumienił. Był mężczyzną dużej budowy, niewyprasowana koszula, zdradzała jego kawalerski status i miał na sobie za dużo perfum.
Obok nas siedziała inna para, która niedawno się poznała. Podobno też zostali sobie przedstawieni przez znajomych. Oboje mieli na sobie drogie ubrania, ale kobieta była zaniedbana kosmetycznie. Chwaliła się swoim bogactwem, zachowywała się arogancko, a wyglądała jak stara babcia. Jej wybranek był dokładnie taki sam, jego sarkazm i brawura sprawiały, że czułam się trochę nieswojo.
Mężczyzna ten był w świetnej formie fizycznej, przystojny, efektowny. Drogi garnitur znakomicie na nim wyglądał, dobrze wiedział, że przyćmi wszystkich mężczyzn na przyjęciu.
Tak się właśnie stało, pięknie mówił, prawił komplementy i podrywał inne kobiety, sprawiając tym samym, przykrość swojej towarzyszce.
Po imprezie, wszyscy zaczęli pomagać gospodyni w sprzątaniu stołu, podczas, gdy ja robiłam kawę dla gości. Tak się złożyło, że zostaliśmy tylko we dwoje, ten arogancki mężczyzna i ja. Wręczył mi swoją wizytówkę i powiedział, że mogę zadzwonić w każdej chwili.
Wiedziałam dokładnie do czego zmierza, podziękowałam mu, zostawiłam kartkę na stole i wróciłam do gości. Wtedy do kuchni wpadła jego kobieta, kiedy zobaczyła wizytówkę, wszystko zrozumiała. W ten sposób zyskałam status pogromczyni mężczyzn.
Dla zatarcia nieprzyjemnych okoliczności, pozwoliłam, aby samotny, otyły mężczyzna, odprowadził mnie do domu. To było bardziej z litości, nie z zainteresowania jego osobą.
Kiedy wróciłam do domu, zadzwonił telefon, to był mąż mojej przyjaciółki:
– Wiedziałem, że Wiktor nie jest w Twoim typie, mogę wpaść? Czy jesteś sama?
Natychmiast odłożyłam telefon, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego i pomyślałam,
co za ludzie!