Nina była pierwszą pięknością na uniwersytecie i marzyła o poznaniu godnego kandydata na męża. Wśród wielu adoratorów był jeden, w którym dziewczyna zakochała się od pierwszego wejrzenia. Para spotykała się przez prawie cztery lata.
Młodzi ludzie wzięli ślub już pod sam koniec studiów, a wszystko przez to, że Nina nosiła dziecko pod sercem, więc ślub musiał odbyć się z wyprzedzeniem. Prawdę mówiąc, Nina i Zbyszek chcieli zrealizować swoje plany nieco później, ale życie napisało inny scenariusz.
Zbyszek nie był miejscowy. W wieku siedemnastu lat przyjechał do pracy w niepełnym wymiarze godzin, wstąpił na uniwersytet i zamieszkał w akademiku. Kiedy skończyły się lata studenckie, młodzi przenieśli się do mieszkania matki Niny. Teściowa bardzo się ucieszyła, że teraz zamieszka z młodymi i wychowa wnuka. Mieszkanie było małe, ale starali się nie kłócić o drobiazgi. Po pewnym czasie Zbyszek znalazł dobrą pracę.
Pensja też była przyzwoita, więc mężczyzna zaproponował wynajęcie osobnego, małego mieszkania. Nina wspierała swojego męża, ale matka była przeciwna przeprowadzce i utracie ukochanego wnuka. Kobieta namówiła ich, by zostali kilka lat, aż dziecko dorośnie. Martwiła się, że Nina sama sobie nie poradzi.
Kiedy wnuk miał trzy lata, Nina znalazła dobrą pracę i zdecydowała, że czas opuścić dom. Młode małżeństwo przeniosło się do nowego mieszkania, a dziecko zostało u babci. Umówili się, że wszystkie pięć dni będzie spędzało z babcią, a w weekendy rodzice będą zabierali je do siebie. Początkowo wszystko było w porządku. Babcia przez cały dzień opiekowała się dzieckiem i starała się oddać mu całą swoją miłość, opiekę i uwagę.
Dopiero później uświadomiła sobie, że wnuk to duży ciężar, więc jej stosunek do Niny i Zbyszka radykalnie się zmienił. Kobieta postanowiła manipulować młodymi. Nieustannie powtarzała o swojej dobroci, która objawia się w wychowaniu wnuka i zaczęła powoli prosić o więcej i więcej.
Prosiła młodych o zakup różnych drobiazgów, udawała chorą i nieszczęśliwą. Potrafiła zadzwonić w środku nocy i poprosić o wymianę kranu lub żarówki. Zbyszek oczywiście nie mógł odmówić pomocy swojej teściowej i był na każde jej zawołanie. Kobiecie udało się nawet namówić małżeństwo do wymiany okien w jej mieszkaniu, zakupu nowego zimowego płaszcza i butów.
Mężczyzna wciąż się tym denerwował i zapewnił swoją młodą żonę, że byłoby lepiej, gdyby to niania opiekowała się ich dzieckiem. Jego zdaniem byłoby to znacznie tańsze. Po kilku miesiącach takich niekończących się życzeń, wpadł w złość i powiedział, że zamierza opuścić rodzinę, ponieważ nie był już w stanie wytrzymać takiego zachowania teściowej.
Przyznał, że poznał inną dziewczynę, która niedawno dostała u niego pracę. Zauważył również, że matka tej nieznajomej jest daleko i dlatego mógłby z nią żyć w spokoju. Dotrzymał słowa, zabrał wszystkie rzeczy i zostawił żonę. Nina całymi dniami i nocami szlochała w poduszkę gorzkie łzy i obwiniała się za niepowodzenie ich małżeństwa. Życzliwość jej matki spowodowała rodzinną tragedię. Postanowiła, że zabierze dziecko do siebie i sama zajmie się wychowaniem.
Jak myślicie, kto ma rację, a kto się myli w tej historii?