Przed wyjazdem na lotnisko, wpadłam do domu mojej przyjaciółki Moniki na szybką kawę i zostałam bez dokumentów i pieniędzy.
Zostawiłam torebkę w przedpokoju i siedziałyśmy w kuchni, nie zwracając uwagi na jej 4-letnią córkę.
Mała dziewczynka bawiła się w swoim pokoju, nie chciałyśmy jej rozpraszać.
Lot miałam wieczorem, wybierałam się do swojego chłopaka, który był oddelegowany na pół roku do pracy w Anglii. Prosto od mojej koleżanki pędziłam na lotnisko, które było oddalone około 50 km od naszej miejscowości.
Kiedy dotarłam na miejsce, zaczęłam szukać w torebce swojego paszportu i portfela, ale ich tam nie było.
Musiałam zrezygnować w tym dniu z lotu i zarezerwowałam bilet na dzień następny, mając nadzieję, że znajdę swoje dokumenty.
Nagle zadzwoniła Monika i powiedziała, że jej córka dostała się do mojej torebki, kiedy byłyśmy zajęte piciem kawy i wzięła całą zawartość.
Koleżanka bardzo mnie przepraszała za swoje dziecko, jak miałam zareagować?
Czy miałam kazać jej zapłacić za zakup nowego biletu?
Była to również moja wina, ponieważ zostawiłam torebkę na korytarzu i nie sprawdziłam przed wyjściem, czy mam wszystko na miejscu.
Mnie byłoby wstyd za moje dziecko, że grzebało w czyjejś torebce, prosiłabym o wybaczenie i zwróciłabym koszty podróży, ale Monika najwyraźniej o tym nie pomyślała.
Osobiście zawsze zostawiam torebki w przedpokoju, taki mam zwyczaj, ale teraz się nad tym zastanawiam. A sprawdzanie zawartości u kogoś jest niegrzeczne, tak jakbyś posądzała go o kradzież.
Co byście zrobili w takiej sytuacji?