Moje dzieci, mąż i mama siedzieli w kuchni i jedli kolację, kiedy ja w łazience pochylałam się nad testem ciążowym, ledwo powstrzymując łzy. Byłam w kolejnej ciąży. Jako młoda dziewczyna marzyłam o dużej rodzinie, ale teraz wiedziałam, jak duża to odpowiedzialność.
Wiedziałam, że mąż będzie szczęśliwy, ale co z tego… Miałam trzydzieści osiem lat, a ostatnia ciąża kosztowała mnie wiele zdrowia. To prawda, niektóre kobiety rodzą pierwsze dziecko mając nawet czterdzieści lat, więc mój wiek nie powinien aż tak szokować… Nie pocieszało mnie to jednak. Bałam się co będzie później, jak sobie poradzimy – nie finansowo, bo żyliśmy na zadowalającym poziomie, ale jako dojrzali rodzice.
Kilka dni później razem z mężem postanowiliśmy obwieścić reszcie domowników wiadomość o ciąży. Syn przygotowywał się do egzaminów maturalnych, a córka jest o dwa lata młodsza. Dzieci jak zwykle przyjęły to z entuzjazmem, chociaż syn był trochę małomówny. Natomiast reakcja mojej matki była zaskakująca:
– Czyś Ty zwariowała na starość?! Ja nie potrzebuję kolejnego wnuka!
Mijały tygodnie, ale zmian na lepsze nie było. Moja matka unikała mnie jak ognia, a sytuacja w domu była niezwykle napięta.
Po ośmiu miesiącach urodziłam syna. Tak bardzo obawiałam się porodu, a okazało się, że niepotrzebnie. Wszystko przebiegło szybko, teraz nawet nie pamiętam, co się działo, jakby były to zaledwie minuty.
Jestem dumna z moich dzieci, bo pomimo swoich obowiązków w szkole, pomagały z całych sił. Rezygnowały ze spotkań z kolegami, by pomóc ze sprzątaniem lub w opiece nad swoim młodszym bratem. Moja matka nie dawała jednak za wygraną. Zachowywała się tak, jakby jej kolejny wnuk w ogóle nie istniał. Czułam się winna za atmosferę, która panowała w domu, choć przecież niesłusznie, bo nie zrobiłam niczego złego, ciąża nie jest zbrodnią.
Któregoś ranka nie wytrzymałam i stanowczo powiedziałam:
– Co Ty sobie wyobrażasz? Dlaczego to robisz? Dlaczego zachowujesz się tak, jakby to dziecko zrobiło Ci krzywdę?! Jesteś moją matką, kocham Cię, ale nie pozwolę, byś dłużej dręczyła mnie i moją rodzinę. Jeżeli nie jesteś w stanie zaakceptować wnuka, musisz się wyprowadzić.
Potrzebujesz pomocy, jesteś coraz starsza. Kto pomoże Ci, jeśli nie ja? Zastanów się, jak mamy żyć razem? Jako wrogowie czy jako rodzina?
Po tej rozmowie matka trochę się zmieniła. Trochę. Przynajmniej przestała mówić obraźliwe rzeczy. A pewnego dnia, kiedy wyszłam z łazienki, weszłam do sypialni i nie mogłam uwierzyć własnym oczom: moja mama kołysała swojego wnuka i nuciła mu kołysankę.
– Płakał, to pewnie kolka. Ty też je miałaś – i uśmiechnęła się łagodnie.
Wierzę, że od teraz będzie już dobrze i w tym domu zagości znów miłość i zrozumienie.