Córka poinformowała mnie, że ​​nie zobaczę wnuków. Nic nie rozumiem, za co to wszystko?

Mamy z mężem jedną córkę. Nigdy niczego jej nie odmawialiśmy. Nie byliśmy jacyś bogaci, ale była ubrana, najedzona, miała kieszonkowe, wyrosła nam mądra i dociekliwa, nie rozpieszczona i nie chciwa. I taka ładna: zawsze w sukience, którą dla niej kupiłam albo uszyłam, długie włosy zawsze zaplecione w piękne warkocze. Krótko mówiąc, dobre mieliśmy dziecko.

Wszystko zmieniło się wtedy, kiedy córka poszła na studia. Zaczęła się jakoś dziwnie ubierać, zrobiła sobie tatuaż, zmieniła fryzurę, chociaż miała takie piękne długie warkocze. Później przeprowadziła się do wynajętego mieszkania. Powiedziała, że jest dorosła i musi zacząć żyć własnym życiem. Przedstawiła nam swojego chłopaka. Za każdym razem, jak ją teraz widzimy, to jak nie nasza córka. Ubrana, jak jakiś chuligan, podarte dżinsy, trampki, bluzy. Włosy ścięła krótko, wygląda nie jak dziewczyna, tylko jakiś uczniak. Na początku próbowałam kupować jej sukienki i żakiety – do pracy może powinna się ubrać bardziej reprezentacyjnie. Albo w ogóle jak idzie do ludzi, to jakoś by się ubrała tak, jak wypada dla jej wieku. Ale jej to w ogóle nie obchodzi. Mówi, że będzie się ubierała tak, żeby jej było wygodnie.

Chciałam jej załatwić pracę w Urzędzie Miasta. Znajoma mi powiedziała, że akurat zwolniło się tam miejsce, ale odmówiła. Powiedziała, że tam się za mało zarabia i w ogóle jej taka praca nie odpowiada. A co tu może nie odpowiadać? Za urlop płacą, pensja może i mała, ale za to pewna, ubezpieczenie, stabilność zatrudnienia, na co tu kręcić nosem? Próbowałam jeszcze kilka razy załatwić jej pracę gdzieś w urzędach, ale nic jej nie pasowało. Mówi, że tam panuje przestarzała atmosfera i rządzi biurokracja. Ale sama nie wiadomo, czym się zajmuje, pracuje z domu, w Internecie, to ma być praca?

Ten jej chłopak jest nawet wykształcony, przystojny, pracowity, często przychodzi, jak trzeba nam w czymś pomóc. Są już ze sobą już 7 lat. Czasami pytamy, kiedy będziemy się mogli pobawić na weselu, a oni odpowiadają, że nie planują ślubu. Ale za to ciągle jeżdżą na jakieś wycieczki, festiwale, podróże. Mają już prawie po 30 lat, a zachowują się jak nastolatki. Mogliby mniej jeździć i zaoszczędzić na mieszkanie, ale oni tylko machają na to ręką, że przynajmniej ​​zdążą zobaczyć świat.

Mój mąż  reaguje na to spokojniej. Mówi, że najważniejsze, że dzieci są zdrowe i żyją w zgodzie, a cała reszta to ich sprawa. No, ale ja nie mogę zrozumieć, jak tak można żyć, zupełnie nie myśleć o przyszłości. Wiem, że to może różnica pokoleń i poglądów na życie, ale jakoś nasze dziecko odeszło w tym za daleko. Zrobiła się z niej jakby inna osoba, nie mamy żadnych tematów do rozmowy, żadnych wspólnych tajemnic. Nic mi nie opowiada, bo mówi, że i tak nic nie zrozumiem.

Ostatnią kroplą goryczy było to, że znowu zaczęliśmy rozmawiać o małżeństwie i wnukach, a córka powiedziała nam, że nie planują mieć dzieci, więc nigdy nie zobaczymy wnuków. Płakałam przez tydzień. Nie rozumiem, za co mnie to wszystko spotyka? Nie wiem, kiedy to się stało, że z mojej grzecznej dziewczynki wyrosła taka całkiem obca kobieta?

Krystyna, 55 lat

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *