Marta już od dawna jest mężatką, ma dwoje dzieci i własny dom. Nigdy nie prosiła matki o pomoc ani żadną przysługę, bo ona i tak by odmówiła. Rozwiązywała wszystkie problemy sama, bo jej matki nigdy nie interesowało ani życie Marty, ani jej dobro. Dziewczyna zdała sobie z tego sprawę już jako nastolatka, kiedy to matka po rozwodzie zaczęła na nowo układać swoje życie i wysłała ją do babci na wieś. Nie ma żalu, może dzięki temu stała się taka niezależna i uparta.
Ale wiek robi swoje – mama Marty od dawna nie jest już młoda i potrzebuje wsparcia, i finansowego, i fizycznego. A Marta pomaga – kupuje jedzenie, jeżeli może, to opłaca rachunki, odwiedza matkę. Może niezbyt często, ale ma pracę i dzieci.
Do tego matka ostatnio zrobiła się wręcz bezczelna. Notorycznie dzwoni do córki i domaga się ryb, mięsa i owoców, zwłaszcza poza sezonem. Wszystko byłoby w porządku, Marta nie żałuje przecież matce, ale nie zarabia kokosów. Pomaga na tyle, na ile może. I nie wypomina matce, że ta zostawiała ją z powodu różnych mężczyzn.
Ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, było żądanie wykonania remontu w mieszkaniu matki. Marta próbowała kobiecie cokolwiek wytłumaczyć, ale ona nie chciała słuchać – rób i koniec. Córka nie zgodziła się, a wtedy matka przestała dzwonić, nie wpuszczała jej do domu i kompletnie ją ignorowała.
Mimo tego, że wcześniej kilka razy córka prosiła ją, żeby zaopiekowała się wnukami, ale babcia odmówiła.
Marta jest już zmęczona wybrykami matki i postanowiła zająć się własną rodziną. Matka nie zginie, ma całkiem przyzwoitą emeryturę, jak na nią samą.