Druga żona postawiła mi ultimatum: albo wyrzucę córkę, albo ona odejdzie.
Dokonałem wyboru i nigdy go nie żałowałem,
Pierwszą żonę poznałem na studiach. Wszyscy uważali, że wygrałem los na loterii. Mówili, że jest piękna i inteligentna. Ja uważałem inaczej. Nie wiedzieli, że była skończoną, leniwą egoistką. Nigdy nie pracowała, ponadto uwielbiała wydawać zarobione przeze mnie pieniądze.
Wszystko kosztem naszego małego synka. Tak, po czterech latach związku postanowiliśmy się pobrać i wkrótce urodził nam się Kazik. Czy naprawdę ją kochałem? Nie, po prostu wtedy myślałem, że nigdy nie znajdę lepszej opcji. Najgorsze było to, że nie potrafiła zbudować kochającej relacji z naszym dzieckiem. W macierzyńskiej była tak samo oschła i wyrachowana jak w małżeństwie. Czy tak zachowuje się normalna, kochająca matka?! Starałem się być zawsze spokojny i opanowany, bo myślałem, że ślub bierze się raz na zawsze. Kazik mocno odczuwał obojętność matki. Praktycznie dorastał bez matczynej czułości. Ostatecznie, moja była już żona poznała młodszego mężczyznę i odeszła do niego.
Zostaliśmy sami z Kazikiem. Jakiś czas temu poznałem Elżbietę. Pracowała u mnie w biurze jako księgowa. Na początku rozmawialiśmy tylko na tematy związane z pracą, nie wzbudzała we mnie żadnych emocji. Ale wkrótce nasze rozmowy stały się bardzo ciepłe i uduchowione. Oczywiście zaczęli o nas plotkować.
Ona był mężatką, a ja jestem świeżo po rozwodzie. Przy niej czułem się ważniejszy i kochany bardziej niż przy swojej byłej żonie. Traktowała mnie tak czule, że się w niej zakochałem. Nasz związek trwał trzy lata, po czym stwierdziłem, że mam dość plotek i oboje odważyliśmy się w końcu odkryć karty i stać się normalną parą. Tego samego wieczoru jej się oświadczyłem. Byłem szczęśliwy i akceptowany. Okazało się jednak, że umknęła mi jedna rzecz. Przez te lata nie zwracałem uwagi na to, jaki związek ma Elżbieta ze swoim pasierbem.
Kazik był wobec niej ostrożny. Trudno im było zbudować normalne relacje. Syn zachowywał się grzecznie, ale Elżbieta urządzała sceny zazdrości. Nie podobało jej się, że zwracam uwagę na syna. Dwa lata później Ela zaszła w ciążę i urodziła córkę. Wspaniale ją traktowała. Kazik również zakochał się w swojej siostrze. Ale wkrótce nadszedł okres dojrzewania Kazia. Zaczął być niegrzeczny. Oczywiście zaczęło to denerwować Elżbietę, która postawiła mnie przed wyborem: albo Kazik idzie żyć osobno, albo ona odchodzi. Powiedziałem, że nie zdradzę mojego syna, i nie sądziłem, że Elżbieta naprawdę odejdzie. Ale ona to zrobiła.
Minął rok. Elżbieta rozmawia ze swoją córką i zarzuca mi, że podjąłem decyzję na korzyść Kazika. Kazik czuje się winny, poprosił nawet macochę o powrót, ale ona odmawia. Nie żałuję, że dokonałem takiego wyboru. Mogę być sam, ale przynajmniej nie zdradziłem swojego syna.
