Zawsze miałam dobre relacje z moją siostrą. Byłyśmy, jak najlepsze przyjaciółki i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Niektórzy ludzie mają rodzeństwo i żyją z nimi w ciągłych kłótniach. My z Anią, mówiłyśmy sobie wszystko, wspierałyśmy się i dzieliłyśmy wszystkim. Po studiach, zaczęłam szukać pracy w sąsiednim mieście. Na początku było bardzo ciężko, musiałam jeść tanie jedzenie i mieszkać w akademiku. Praktycznie nie było pieniędzy. Jednak potem miałam szczęście i znalazłem pracę w dobrej firmie. To właśnie tam, poznałam mojego przyszłego męża. On również dopiero zaczynał swoją karierę, ale łatwiej było przetrwać razem, niż w pojedynkę. Jakimś cudem, w tym samym czasie, wszystko zaczęło się układać i zdecydowaliśmy się, wspólnie wynająć mieszkanie.
Mieliśmy skromny ślub, ponieważ oszczędzaliśmy na własne lokum. W tym czasie, moja siostra również wyszła za mąż i urodziła dziecko. Nasze kontakty stawały się coraz rzadsze. Rozumiałam to, bo sama miałam dużo pracy, a moja siostra miała małe dziecko i nowe mieszkanie, które z mężem remontowali.
Dwa lata później, dowiedziałam się, że mój mąż ma inną kobietę. Na początku tylko podejrzewałam, ale potem sam mi o tym powiedział. Okazało się, że to nasza nowa pracownica. Marek i ja rozstaliśmy się, a ja nie mogłam dłużej pracować w tej firmie i oglądać codziennie ich twarzy. Zostałam więc bez męża, bez domu i bez pracy. Wróciłam do rodzinnego miasta. Przynajmniej mieszkanie moich rodziców wciąż tam było, a moja siostra była blisko.
Jednak nasza komunikacja nie układała się dobrze, nie było wspólnych tematów, a tydzień przed Sylwestrem, doszło do przykrego incydentu. Ania zaprosiła mnie na powitanie Nowego Roku do swojej rodziny, żebym nie była sama w domu, więc się zgodziłam. Tydzień przed Sylwestrem, zapytałam ją, ile mam się dołożyć, przy jakich potrawach powinnam pomóc i co powinnam przygotować na stół. Siostra powiedziała mi, żebym lepiej nie przychodziła. Będą mieli w domu przyjaciół, a oni wszyscy są w parach. Będę sama jak czarna owca, rozwiedziona i zrobi się dziwna atmosfera. Sama nie rozumiałam, o co jej chodzi. Być może, mogłabym zepsuć im nastrój swoją pojedynczą osobą. Nie pasowałam do tego towarzystwa. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jak frustrujące było usłyszeć to od swojej najbliższej rodziny, że nie będę mile widziana.