Często sami niszczymy własne rodziny, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak bywa. A potem żałujemy, zrzucamy winę na innych. A czasami w ogóle nas sumienie nawet nie męczy. Chcę opowiedzieć o moich sąsiadach. To jest bardzo trudna historia. Każdy w niej jest dziwny, ale tylko jedna osoba naprawdę winna.
Moi sąsiedzi, Piotr i Halina, żyli naprawdę okropnie. Mężczyzna ciągle się upijał, bił matkę i dzieci. Szczególnie najstarszą córkę, Vanessę. Kiedy dziewczyna miała 16 lat pobił ją tak bardzo, że aż matka stanęła w jej obronie, no i jej też się oberwało.
Bo młodszych dzieci matka zawsze broniła.
W tym czasie Oliwier miał 9 lat, a Sandra 6.
Minął rok. Mężczyzna zmarł. Pewnej nocy upił się, jak zawsze, wyszedł na drogę, nie rozglądał się. Wpadł pod samochód.
Samochód się rozbił, a serce, które było już tak obciążone, natychmiast się zatrzymało. Kobieta ani nie płakała, ani się nie cieszyła. Teraz musiała sama wychowywać dzieci, ale przynajmniej nikt nie będzie jej bił. Później uzależniła się od narkotyków. Zmarła z przedawkowania 2 lata po mężu. Maluchy zostały same.
Vanessa, która miała już 19 lat, wzięła dzieci pod swoją opiekę. Dobrze, że oficjalnie dostała taką zgodę.
Mieszkali w domu rodziców, który należał wcześniej do ich prababki.
Vanessa ciężko pracowała, żeby zapewnić byt młodszemu bratu i siostrze. A teraz chciałaby z tego wyciągnąć jakąś korzyść.
Jej siostra Sandra zaszła w ciążę, z ojcem dziecka mieszkała bez ślubu. Jednak kiedy urodziło im się drugie dziecko, mężczyzna nagle zniknął. Sandra została sama z 3-letnią Andżeliką i rocznym Denisem.
Jednak dziewczyna miała szczęście. Niedługo potem poznała porządnego chłopaka i oficjalnie się pobrali. Vanessie się to nie podobało, bo pełna rodzina nie dostaje aż tylu zasiłków. Długo namawiała Sandrę, żeby zrzekła się opieki nad dziećmi i oddała je siostrze.
Jako samotna zastępcza matka zostanie objęta pomocą państwa. Życie będzie znacznie łatwiejsze. Oczywiście Sandra się nie zgodziła. Ale spróbuj odmówić Vanessie. Jak się na coś uprze, nikogo nie słucha. Zaczęła więc walczyć o dzieci, pisać oświadczenia, donosy, skargi. Informowała opiekę społeczną, że Sandra i jej mąż biją dzieci. Sandra w tym czasie była sama.
Jej mąż był kierowcą, akurat wyjechał w długą trasę. Kobieta nie wiedziała, co robić i jak się obronić przed siostrą. Dobrze, że miała jeszcze brata. Oliwier natychmiast poszedł złożyć zeznania na korzyść Sandry i siłą wyrzucił Vanessę ze swojej części domu.
Teraz Vanessa mieszka za ścianą, w swojej połowie domu. Odgrodzili się od siebie, jak obcy ludzie. Kobieta cały czas pisze donosy do opieki społecznej, ale służby już przestały na nie reagować. Zagrozili jej, żeby więcej nie kłamała.
Teraz krewni w ogóle ze sobą nie rozmawiają, a Sandra zawsze towarzyszy swoim dzieciom, strzeże ich jak oka w głowie. I to przed kim? Przed własną siostrą. Dobrze, że brat i mąż ją wspierają
A Vanessa została sama. Nie założyła własnej rodziny, nie udało jej się zabrać dzieci siostrze ani wyłudzić zasiłku. Brat i siostra mogliby jej być wdzięczni za to, że się nimi zajęła po śmierci rodziców, ale teraz jest już za późno. To, co dostaje, to tylko wyrzuty i gniewne spojrzenia. Sama sobie na to zapracowała.